Kim jest sparingpartner dla czynnego armwrestlera? Czy wraz z nim można udoskonalać swoje techniki walki? O to postanowiliśmy zapytać Dawida Bartosiewicza i Łukasza Obłuskiego ()
Dobry sparingpartner to marzenie chyba każdego armwrestlera. Wraz z nim można doskonalić swoje techniki walk, sprawdzać poziom wyćwiczonej na treningach siły.
Sparingpartner w przygotowaniach armwrestlera odgrywa bardzo ważną rolę – uważa Dawid Bartosiewicz. - Dla mnie sparing to najlepszy trening, jaki może być. Dlaczego? Trening na siłowni z ciężarami jest niewystarczający, ponieważ tylko wzmacnia nas siłowo. Na stole uczymy się techniki, wytrzymałości, jak i siły, a więc mamy kilka rzeczy w jednym pakiecie.
Niektórzy przy armwrestlingowym stole, z pomocą sparingpartnera mogą wykonywać całe treningi wykonując ćwiczenia na biceps, przedramię, palce, przyczepy, plecy, czy triceps. Pytanie, czy sparingpartner powinien być z tej samej kategorii wagowej?
Niekoniecznie, zależy jaką siłą oraz doświadczeniem dysponuje dany partner do treningu – radzi Łukasz Obłuski. - Lepiej, jeśli ma się kilku takich kolegów, ponieważ każdy ma inną dłoń, czy długość przedramienia palców, z czym wiąże się różnorodność walk. Bardzo ciężko walczyć zawodnikowi, który od swojego przeciwnika ma stosunkowo krótsze przedramię, mniejszą dłoń lub krótsze palce. Wtedy musi zastosować zupełnie inną taktykę, chwyt i technikę walki.
Takie samo zdanie w tym temacie ma Dawid.
Jeżeli nie bolą nas stawy, najlepiej siłować się jak najczęściej i z różnymi dłońmi, chodzi o rozmiar, grubość i długość – mówi Bartosiewicz. - Im niewygodniejsza ręka sparingpartnera, tym lepszą pracę wykonujemy w kierunku poprawiania swoich słabych stron. Ważne jest również, aby mieć różnych partnerów walczących innymi technikami. Pozwala to na uczenie się walk w różnych pozycjach, co może pomóc nam później podczas zawodów. Kiedyś sparowałem się z osobą walczącą tylko górą, ja ciągle starałem się zawijać go w hak. Po jakimś czasie regularnych treningów kolega wzmocnił się w mojej technice, a ja w jego.
Zalety sparingów? Jest ich wiele.
Można bardzo dobrze wytrenować szybkość na starcie i wytrzymałość, co jest bardzo ważne w przypadku długich walk – podkreśla Łukasz. - Ja niestety nieraz będąc na tym samym poziomie siłowym, co mój przeciwnik, musiałem uznać jego wyższość z powodu mojej słabej wytrzymałości. Ale teraz nad tym pracuję.
Łukasz ma silne pchania boczne i żeby nawiązać z nim dobrą walkę, muszę bardziej ciągnąć na siebie i omijać jego najsilniejsze kąty – mówi z kolei Dawid. - Sparing zmusza do myślenia podczas siłowania, tego nie sposób wytrenować podczas treningu na ciężarach. Zalet sparingu jest zdecydowanie więcej, niż wad.
A te wady to...
Niektórzy potrafią siłować się kilka razy w tygodniu nie doznając bólu rąk. Ja po ciężkich sparingach potrzebuję kilka dni na regenerację właśnie z powodu tych najgorszych dla armwrestlera bóli ścięgien i przyczepów. Za tym idzie przerwa w treningach i wtedy przeważnie jest się co najmniej ze dwa treningi siłowe do tyłu – uważa Łukasz.
Również dla Dawida wadą sparingów są późniejsze bóle, zwłaszcza, gdy przeholuje się w treningu.
Wpływa to na nasze dalsze treningi i powoduje mniejszą wydajność – uważa Dawid. - Ale jeśli trenujemy z głową, to raz w tygodniu możemy siłować się bez skutków ubocznych. Gdy byłem młodszy więcej sparowałem, niż przerzucałem ciężary, ale miałem mniej zajechane stawy, więc moglem sobie na to pozwolić. Wokół mnie miałem też mnóstwo silniejszych kolegów, których z czasem zacząłem przeskakiwać, bo to ja ciągle ich goniłem, a nie na odwrót. Gdybym dzisiaj nie borykał się z takimi bólami po sparingach, jak kiedyś, to na pewno wolałbym taki trening, niż na siłowni.
Na szczęście od sparingpartnera można się sporo nauczyć i to zaleta, która niweluje wszystkie wady sparingów.
Mam możliwość sparowania i trenowania z bardzo utalentowanym i utytułowanym zawodnikiem, jakim jest Dawid Bartosiewicz – mówi Łukasz. - Dawid zawsze daje mi cenne wskazówki i porady. Czy wyciągam wnioski ze sparingu? Tak, zwłaszcza wtedy, gdy okazuje się, że mój sparingpartner jest silniejszy ode mnie i przegrywam walki. Wtedy albo wspólnie albo samemu zastanawiam się, co było powodem mojej słabości. Więc wyciągam wnioski, wychwytuję swoje słabe punkty, przy następnych treningach staram się je eliminować i większą wagę przykładać do ćwiczeń eliminujących moją słabość. Podczas walki Dawid często wychwytuje moje zalety i podpowiada, jak powinienem walczyć i jaką techniką atakować przeciwnika. Pokazuje też moje słabe strony, podpowiada, nad czym muszę popracować.
Iza Małkowska
archiwum >>>
Czy armwrestling ma szansę stać się popularny, jak boks?
Konstanty Smirnov, czyli Nemiroff World Cup z punktu widzenia Białorusi
Aleksey Semerenko: „Nie marzę o nagrodzie, ale będę dawał z siebie wszystko!”
Nie chcą osobnych mistrzostw