Myślę, że jesteśmy lepiej przygotowani pod względem technicznym. Tylko starzy amerykańscy wyjadacze słyną z dobrych technik - młodsi nie są już tak dobrze przygotowani. ()
Przed Arnold Classic dowiedziałem się, że na ten prestiżowy festiwal sportów jedzie nasz reprezentant. Gdy zobaczyłem, że będzie to Radek Staroń z Ostródy, wiedziałem, że będzie wysoko. Jednak muszę przyznać, że postawiona przez niego tak wysoko poprzeczka było dla mnie zaskoczeniem.
Zapraszam do wywiadu z Radosławem Staroniem – brązowym medalistą kategorii do 80kg turnieju armwrestlingowego „Arnold Classic Armwrestling Challenge 2012”, który był częścią słynnych na całym świecie targów sportowych „Arnold Sports Festiwal – 01-04 marca 2012, Columbus. Ohio, USA”.
Cześć Radku, na wstępie gratuluję spektakularnego wyniku który zrobiłeś na tegorocznym „Arnoldzie”. Powiedz jak wyglądał Twój okres przygotowań do tej imprezy?
Witam. Przygotowywałem się całkiem normalnie, nie był to jakiś specjalny trening, można powiedzieć, że poleciałem ze średnią formą i z taką też pojadę na Mistrzostwa Polski, bowiem chcę wyleczyć kontuje przed ewentualnymi Mistrzostwami Europy i innymi wyzwaniami. Nadal trenuję na nie dużych ciężarach.
Przed wyjazdem do Stanów, byłeś w Złotym Turze u Igora na treningu. Powiedz, czy rady, które otrzymałeś pomogły Ci podczas walk na Arnold Classic?
Na pewno rady, które otrzymałem od Igora Mazurenko utwierdziły moje przypuszczenia, do których nie byłem przekonany przed spotkaniem w Złotym Turze.
Pierwszą walkę miałeś z legendarnym Cobrą Rhodes. Myślisz, że gospodarze poczuli presję z powodu Twojej obecności na turnieju i chcieli Was skonfrontować na „Dzień Dobry” ?
Tak myślę, że spodziewali się dobrego pojedynku, lub chcieli mnie zniszczyć na początku (nie podejrzewam ich o to) chcieli zobaczyć raczej dobrą walkę. I na szczęście walka nie okazała się błyskawiczna. Cobra nie,, pożarł’’ mnie jednym strzałem. Zaczęło się od ustawienia sędziowskiego, po starcie próba siły nad centrum stołu jednak technika, którą chciałem walczy z Cobrą była nie trafiona na tak dobrego technicznie zawodnika, skończyło się moim faulem łokcia. Ponownie ustawienie i szybki atak Cobry, przetrzymałem ten atak i w pewnym momencie bardzo nie wiele brakowało, bym go dobił do poduchy. Cobra trzymał mnie za sam kciuk i po prostu musiałem odpuścić bo by mi go urwał ;-) .
Czyli spokojnie można powiedzieć, że stanąłeś na wysokości zadania. Jaki przebieg miały inne ważne walki?
Kolejne starcia eliminacyjne poszły dość gładko tylko ostatnia walka o wejście do ścisłej czwórki była piekłem, bowiem sędziowie nie byli za bardzo za mną i ustawiali wszystko pod swojego zawodnika. Mój przeciwnik mógł dyskutować i coś ciągle poprawiać, a ja niestety nie mogłem. W tej walce czułem dużą przewagę siłową.
Sędziowie puścili walkę w taki sposób, że musiałem walczyć na otwartym nadgarstku. Na szczęście znalazłem sposób na wygraną .
Na drugi dzień walka o wejście do półfinału zakończyła się szybko tak jak zaplanowałem ,niestety o wejście do finału trafiłem na wysokiego i większego od siebie ;-) i musiałem pogodzić się z trzecim miejscem - super miejscem!
Jak oceniasz umiejętności amerykańskich zawodników? Czy szkoła nauki siłowania na rękę zza oceanu różni się tak bardzo od naszej?
Myślę, że my jednak jesteśmy lepiej przygotowani pod względem technicznym. Tylko starzy amerykańscy wyjadacze słyną z technik, młodsi nie są już tak dobrze przygotowani i to dało się odczuć podczas walk . Co mnie zdziwiło, to delikatność dłoni amerykanów. Nasze są zdecydowanie twardsze, mocniej rozbudowane i bardziej niewygodne. Mają swój styl siłowania, który nawet mi pasuje.
Wspominałeś o przeziębieniu przed turniejem, czy odczułeś jakieś osłabienie z tego powodu ?
Niestety tak. Przewiało mnie ostro przed wylotem, dodatkowo dobiła mnie klimatyzacja w samolocie oraz zmiana klimatu już na miejscu w Stanach Zjednoczonych. Krótko mówiąc - nie było wesoło. Dopiero na parę godzin przed startem trochę odpuściło. Do tego doszła adrenalina, która na pewno trochę mnie podleczyła.
Po tym niemałym sukcesie za oceanem, zdaje się , że szykuje się Vendetta.. Czyżby sześć pojedynków z Cobrą?
Tego jeszcze do końca nie wiem, najpierw muszę porozmawiać z Igorem Mazurenko. Jedno jest pewne - jestem gotowy przygotować się do czerwca na tyle dodrze, by walczyć w Armfight, nawet z Andrew ,,Cobra’’ Rhodes . Byłby to dla mnie zaszczyt mieć szansę walczy sześć rund z legendą armwrestlingu .
Bezsprzecznie poziom tej Vendetty byłby niesamowity. Czy podczas walk odczułeś, że masz jakieś słabe strony, które można byłoby jeszcze podszkolić?
Co zawody ,,odkrywam’’ ze mogę coś zmienić i poprawić . Jest przysłowie ,, co dwie głowy to nie jedna ‘’, i dlatego większej grupie ludzi zajmującej się daną dziedziną łatwiej jest dojść do trafnych wniosków, niż pojedynczej osobie, która wszystkiego musiała nauczyć się sama. Tak więc potrzebuje potwierdzeń tylko i wyłącznie na samym sobie a czas goni ;-)
Zatem po Arnold Classic, apetyt przed Mistrzostwami Polski zapewne ogromny. Czy obawiasz się szczególnie jakiegoś przeciwnika?
Poziom naszych zawodników jest na tyle wysoki, że zawsze trzeba się mieć na baczności. Są zawodnicy na których muszę uważać, to zawsze potęguje naszą adrenalinę, po którą przecież tam jedziemy.
Dziękuję za rozmowę, życzę sukcesu w Grudziądzu i udanego startu na Mistrzostwach Europy w maju . Do zobaczenia .
Pozdrawiam wszystkich i dziękuje .
Z Radosławem Staroniem rozmawiał Błażej Kuźniar
archiwum >>>
KOMUNIKAT FAP
Bartosiewicz nie wystartuje na Mistrzostwach Polski
Próba przed A1 wyszła!
Mistrzostwa Rosji - wyniki 2 dni