23 marca, w Grudziądzu – uwalono doskonały pomysł! Co prawda stało się to demokratycznie, ale czy jest to demokracja konstruktywna? ()
XII M. P. w Armwrestlingu
Grudziądz
23 - 25 marca 2012
Wieczorem pierwszego dnia Mistrzostw odbył się Kongres FAP. Delegaci błyskawicznie przeszli przez wszystkie rutynowe punkty (typu budżet, miejsce kolejnego Pucharu Polski i wiele innych). Dyskusja wybuchła dopiero przy rozpatrywaniu jednej, dokładnie ostatniej kwestii – startu w Mistrzostwach i ewentualnego udziału w kadrze Polski Igora Miroshnika. Dyskusja była ostra, podjęto decyzje, ale to jeszcze nie wszystko. Konsekwencje tego punktu obrad, tej sytuacji spowodowały cały szereg innych działań, łącznie ze zwołaniem kolejnego, Nadzwyczajnego Kongresu w ostatni dzień Mistrzostw. Kwestia Miroshnika zdominowała każdą rozmowę podczas zawodów. Stąd też wracam do niej w relacji, a myślę, że wracać będziemy jeszcze nie raz.
To, co Wam przedstawiam to nie jest oficjalny komunikat, ani stanowisko FAP. Piszę o sprawie jako dziennikarz związany z armwrestlingiem od 1999 roku. Za swoje dodatkowe prawo do pisania o tym uważam to, że brałem udział w wielu podobnych sytuacjach, w wielu innych stowarzyszeniach, od studenckich, przez sportowe do politycznych. Do rzeczy, więc!
Punkt pierwszy
Bardzo częstą wadą wielu stowarzyszeń jest to, że w autentyczną pracę jest zaangażowanych tylko kilka osób. Kilku działaczy pracuje i - teraz uwaga! - ma konkretne, własne wizje rozwoju stowarzyszenia. Ale wszystko jest i powinno być załatwiane demokratycznie. Pisząc wprost - wypracowane i przemyślane decyzje osób, które przewodzą stowarzyszeniu muszą być zatwierdzone przez całe gremium. To jest wielka wada demokracji! Równe prawa, co do „siły” głosu, ale całkiem nierówne obciążenie, co do odpowiedzialności. Napiszę to wprost. 23 marca, w Grudziądzu – uwalono doskonały pomysł! Co prawda stało się to demokratycznie, ale nie jest to demokracja konstruktywna.
Po drugie
Obowiązkiem członka każdego stowarzyszenia jest posiadanie wiedzy o tym stowarzyszeniu. Szczególnie dotyczy to członków władz i delegatów. Skoro posiada się równą „siłę” głosu, należy też mieć wiedzę potrzebną do wyrażania swojego głosu. Trzeba wiedzieć, że Federacja Armwrestling Polska podlega regulacją Europejskiej Federacji. Te przepisy dokładnie regulują możliwość startu „obcokrajowca” w reprezentacji innego kraju. Na pewno, więc start Igora Miroshnika na Mistrzostwach Polski i w konsekwencji w reprezentacji jest całkowicie zgodny z przepisami. Natomiast przeprowadzenie zmian w przepisach FAP, tak, aby złamały przepisy Europejskiej Federacji – jest obarczony dużym ryzykiem, że EAF po prostu nie pozwoli nam na takie zmiany!
Równie dobrze można by przegłosować, że w Polsce, zamiast pasków sędziowskich będziemy używać sznurka albo drutu kolczastego!
Zatem - delegaci na Kongres, którzy zaproponowali owe zmiany bez żadnego przygotowania merytorycznego, nie dopełnili swojego obowiązku zaznajomienia się z prawem, które obowiązuje w światowym, europejskim a w konsekwencji polskim prawem stowarzyszeń.
Po trzecie
Zawody sportowe rozpoczynają się (tu znów wzywam to czytania NASZYCH przepisów) w momencie procedury ważenia i weryfikacji. Zatem XII Mistrzostwa Polski zaczęły się dla każdego zawodnika jeszcze przed rozpoczęciem Kongresu FAP. Mówiąc wprost, skoro zważono zawodników w kategorii na przykład 65 kg – to oni już ROZPOCZĘLI MISTRZOSTWA! Nie można im powiedzieć, że w nocy przed startem władze zmieniły limit na 64,5 kg i w związku z tym kilku musi iść do wagi wyżej. Skoro Igor Miroshnik został zważony – z automatu ma prawo wystartować!
Osoby, które postawiły sprawę zakazu startu Miroshnika na Mistrzostwach Polski już po ceremonii ważenia – nie znają przepisów. Nie świadczy to dobrze o tym, jak wypełniają swoje funkcje w stowarzyszeniu.
Nie sztuka jest, że użyję staroświeckiego zwrotu, gardłować na sejmikach. Rzecz w tym by znać i szanować obowiązujące PRAWO!
Dlaczego zatem Kongres w ogóle zajął się sprawą? Moim osobistym zdaniem jest to „wada wrodzona” większości stowarzyszeń. Pewien bezwład każdego zebrania, który w wersji karykaturalnej każe głosować nad otwarciem lub zamknięciem okna.
Wnioski? Przy najbliższej okazji zwołać zjazd szeroko reprezentujący członków stowarzyszenia i na nim postawić najważniejsze kwestie na przyszłość. Dokładnie obgadać wszystkie niepokojące sprawy, zarysować stanowiska i wyznaczyć dalsze działania. Sprawdzić też, lub nakazać władzom sprawdzenie czy i jakie działania prawne będą potrzebne do realizacji długoterminowych celów.
Skoro statutowym celem FAP jest – rozwój Armwrestlingu w Polsce to ja osobiście sądzę, że start obcokrajowca w naszych barwach, na Mistrzostwach Europy – jest uzasadniony. Polski Armwrestling potrzebuje medali!
Po czwarte
Wyjaśniam wszystkim, którzy zaczęli już wcześniej interpretować całość wydarzeń. (Przepraszam, że piszę „po nazwiskach”, ale obaj mają to samo imię.) To nie Igor Mazurenko zaprosił Igora Miroshnika do startu w polskiej reprezentacji! Było odwrotnie i tu mogę być świadkiem. Miroshnik zadzwonił do Mazurenko, gdy ja siedziałem obok Mazurenko w samochodzie. Siłą rzeczy byłem świadkiem rozmowy. A do tego, kiedy już się rozłączyli, Mazurenko powiedział do mnie (cytuję): - „Igor Miroshnik chce się przeprowadzić z Warszawy do Gdyni, trenować, wygrać M. Polski i wystartować na Europy. On tam może zdobyć złoto. A to nam jest bardzo potrzebne!” (Koniec cytatu).
Złoty medal dla Polski na Mistrzostwach Europy rozgrywanych w Polsce nie jest potrzebny osobiście Igorowi Mazurenko! Jest potrzebny całej społeczności Armwrestlingu w naszym kraju.
Świat i Europa liczą się z nami, jeśli chodzi o sprawność organizacyjną, jaką wykazujemy na zawodach amatorskich i zawodowych w kraju i na świecie. Mamy pozycję wśród sędziów naszego sportu. Produkujemy w Polsce najlepszy sprzęt do zawodów i treningów. Teraz, po ponad dwunastu latach działalności, czas na sukcesy sportowe. Jeden medal zdobyty przez Miroshnika mógłby „pociągnąć” za sobą inne. To sport indywidualny, ale sami wiecie, jak motywująco działa medal zdobyty przez kolegę z drużyny na następnych startujących. Tak często bywało w czasach świetności polskiego sportu. Ponadto sam fakt, że doskonały zawodnik, Igor Miroshnik trenuje w Polsce i może się dzielić swoim doświadczeniem z innymi jest nie do zlekceważenia.
Reasumując
Praca na rzecz stowarzyszenia nie polega na tym, żeby przyjechać na Kongres i tylko mówić i tylko głosować. To jest PRACA, która dla każdego członka stowarzyszenia, a szczególnie dla delegatów i osób pełniących funkcje musi się zacząć od zaznajomienia się z przepisami. Ponadto obowiązkiem członków stowarzyszenia jest dbać o to, żeby stowarzyszenie wypełniało swoje DŁUGOFALOWE cele. Dopiero na drugim miejscu są sprawy bieżące, które rozwiązuje się na poziomie „technicznym”.
Obowiązkiem wszystkich w stowarzyszeniu jest też to, żeby rozmawiać ze sobą w taki sposób, żeby się wzajemnie rozumieć.
Od autora
Pokazałem powyżej sprawy, które wszyscy powinni sobie wziąć do serca. Takie sytuacje nie dotyczą tylko nas, stowarzyszenia relatywnie niedużego i niemającego prawników na etacie. Większość sportowych związków natrafia na podobne problemy w swojej działalności. Trzeba to naprawiać – POPRZEZ PRACĘ każdego z członków! Nie bierzmy przykładu z naszych polityków. Wzorujmy się na tych gremiach, które działają sprawnie i mają sukcesy.
PeSzy
Kolejne materiały zza kulis XII Mistrzostw Polski już wkrótce.
archiwum >>>
Sprawy wagi ciężkiej - za kulisami Mistrzostw Polski cz. 2
KOMUNIKAT FAP po Mistrzostwach Polski Grudziądz 2012
Retransmisja TV z Mistrzostw Polski – Grudziądz 2012
Perfekcyjne Mistrzostwa Polski w Grudziądzu!