Tydzień temu napisałem o ograniczeniu pieniędzy na polskie związki sportowe, oraz - co wydaje mi się ważniejsze - o podzieleniu dyscyplin sportowych, na wiodące i na te o małym znaczeniu. ()
Zakończyłem tezą, że: „My, w Armwrestlingu byliśmy, jesteśmy i będziemy skazani tylko na własne działania. Tak jest lepiej.”
Jest lepiej, ale UWAGA! To nie zwalnia nas z czujności i troski o nasz sport. Taka sytuacja, która objawiła się 29 stycznia 2013 roku, decyzją minister sportu, to tylko początek działań dążących do eutanazji sportu w Polsce. Na razie, podkreślam, na razie dotyczy tylko sportów, na których czele stoją polskie związki sportowe.
To będzie długi artykuł, więc skoro ja w tym miejscu poszedłem sobie zrobić kawę, to Wy też zaopatrzcie się w ten czarny napój i czytajcie dalej
Po pierwsze, dziękuję za komentarze pod artykułem, a szczególnie za ten przypominający o dawnym PRL:
„Pani minister powiedziała - koniec z komuną w polskim sporcie Tyle, że za komuny zdobywaliśmy chyba najwięcej medali na mistrzostwach świata, Europy czy igrzyskach.”
Kilka komentarzy nieco otarło się o grafitti, ale doskonale oddają nastrój ludzi sportu.
Następnie, na fb pojawił się, entuzjastycznie przyjęty przez czytelników wpis mojego serdecznego znajomego Tomasza Skrzypka, wspaniałego Wojownika, Trenera kadry w low-kick i K1 oraz trenera ds. przygotowania fizycznego żużlowców Sparty Wrocław (co nawiązuje do pierwszego artykułu, że SPORT JEST JEDNOŚCIĄ).
Tomek napisał tak:
Nie narzekajmy, że pani minister obetnie nam dotacje. Coś wymyślimy. Jesteśmy wojownikami! Jest jakaś magia w dążeniu do spełnienia marzeń, które są dla wszystkich trudne do zrozumienia. Nie wybraliśmy sobie łatwej drogi. Nie ma na niej pieniędzy, okładek durnych magazynów i występów w tańcu z gwiazdami. Jest w tym prawda o nas i przygoda, której nikt nie kupi za żadne pieniądze tego świata. Będzie trudniej, ale zwycięstwa będą smakowały bardziej. Życie jest ciężkie, a potem się umiera, ale można to zrobić z uśmiechem na ustach i orzełkiem na piersi.
Dzięki Tomek za te słowa i przekazuję je od Wojownika Ringu do Wojowników Stołu!
Przez kilka dni po 29 stycznia odbyłem wiele rozmów ze sportowcami i w żaden sposób nie mogłem się od tematu uwolnić.
Rozmawiałem z działaczem pewnego związku, który uświadomił mi skalę krzywd, jakie decyzja minister uczyniła, z czego nie zdawałem sobie sprawy. Otóż, podział na lepsze i gorsze sporty, zapisanie tego w postaci listy - znacząco ogranicza tym „gorszym” dyscyplinom kontynuowanie współpracy i pozyskiwanie nowych sponsorów! To proste! Jest firma, która łoży środki na daną kadrę narodową. Decyzje o sponsorowaniu są podejmowane na wysokim szczeblu, na radach nadzorczych. A tam, nie wszyscy muszą być kibicami. Osoby zasiadające w radach nadzorczych, zarządach lub w innych strukturach władz firm - przeciwne sponsorowaniu sportu – dostają nowe argumenty dla swoich racji!
Co to ma do Armwrestlingu?
Dyscypliny, które uznano za warte państwowych pieniędzy będą miały się „jakoś”.
Te, które uznano za „kiepskie” – zaczną umierać.
Teraz UWAGA! Zamiast mody na sport, zacznie się moda na odchodzenie od sportu. To zjawisko może dotyczyć już każdej, nie tylko „związkowej” dyscypliny.
Przykład? Proszę! Jest rozmowa zarządu firmy. Jest wniosek o sponsorowanie jakiegoś zespołu. Do tej pory, przeciwnicy promocji przez sport, byli zagłuszani przez entuzjastyczny ryk kibiców.
Teraz… Teraz zwolennicy sponsorowania na przykład – lokalnej orkiestry kameralnej – mają doskonały grunt dla swoich poglądów.
To będzie zaraźliwe, jak każda moda!
Czy i jak możemy się przed tym uchronić?
MUSIMY!
Gospodarka zacznie się załamywać, gdzieś tak w sierpniu… Firmy zaczną narzekać…
Kiedy będzie lepiej? Lepiej już było.
Dlatego MUSIMY dbać o wizerunek naszego sportu!
Wizerunek. To ma teraz znaczenie. Tylko to!
Przesunięcie boksu do grupy sportów o „minimalnym znaczeniu” jest przecież tylko operacją wizerunkową i nie ma nic wspólnego z szansami naszych pięściarzy na medale w przyszłości.
Musimy mieć na uwadze, że my - ludzie sportu, żyjemy w prawdzie. Natomiast otoczenie odbiera nas przez pryzmat „wizerunku”.
Dlatego:
1 - Starannie monitorujmy wszelkie „tendencje” w polityce, gdy tylko zaczną dotykać (znów) spraw związanych ze sportem.
2 - Bardzo szeroko, uczciwie, czytelnie i komunikatywnie współpracujmy z władzami na każdym szczeblu, od kraju, do małego miasteczka. Dostarczajmy bieżących informacji, nie pozwólmy, żeby ktoś zajął nasze miejsce w sercu tych, którzy rządzą portfelami.
3 - Starajmy się na każdym kroku pokazywać, że nasz sport rozwija się i warto być częścią tego zjawiska.
4 - Dbajmy o „czystość” Armwrestlingu, o jego czysty wizerunek. Mam tu na myśli zarówno sprawy dopingu, jak i zachowań sportowych podczas zawodów i poza nimi. Żeby było jasno, znów podam przykład. W pewnym mieście, obok boiska pewnej gry zespołowej jest całodobowy sklep monopolowy. Miejscowa drużyna, od wielu lat, po każdym wygranym meczu, odbywa tam uroczystości. Mieszkańcy już do przywykli i nie mają nic, przeciwko, że raz na miesiąc sklep jest pełny młodych, barczystych panów, którzy na miejscu, w towarzystwie właściciela, konsumują napoje energetyczne. Ale, teraz, gdy ich sport został skazany na grupę „o minimalnym znaczeniu” - władze dzielnicy odmówią im dalszego finansowania, pod pretekstem, że są chuliganami!
Dlatego teraz szczególnie - trzeba dbać o nasze relacje z każdym.
Trzeba – i tu nawiążę do tytułu artykułu – popularyzować Armwrestling wszędzie!
Jak?
Trzeba zapraszać każdego, od sołtysa, po prezydenta, posłów, ministrów, żeby na żywo zobaczyli nasz sport.
Każdy sport oglądany na żywo robi większe wrażenie, niż w telewizji. Zapraszajmy, więc kogo można na zawody, na treningi i pokazujmy naszą piękną dyscyplinę sportu.
Tu nawiążę do zdjęcia czołowego. Największe wrażenie na kibicach, w każdym sporcie walki robi to, jak „mniejszy” pokonuje „większego”. Wniosek? Organizować jak najwięcej zawodów z kategorią open!
Przyjaciół trzeba do siebie przekonać! Poznać się wzajemnie!
Mamy w Armwrestlingu wielu sponsorów, dzięki którym dany klub ma sprzęt, albo salę, lub możliwość wyjazdów. Często zawodnicy proszę o „polubienie” profilu danej firmy na fb. Róbmy to wszyscy! Dziękujmy za pomoc i tym „możnym” jak nasz NEMIROFF i tym lokalnym. Może macie jakiś pomysł na to, żeby tu na naszej stronie promować te firmy, które pomagają zawodnikom?
Postaram się zilustrować mój pogląd przykładem. Jestem na gali sportów walki w miejscowości X. Widzę na ringu baner hotelu Y. Efekt? Gdy następnym razem będę się zatrzymywał w X, wybiorę hotel Y – „bo oni sponsorowali fajne zawody”. Niby to mało, raz w roku zatrzyma się u nich kibic. Ale, na sali było ich więcej… Wielu z nich może podzielać moje zdanie.
Warto!
PeSzy
archiwum >>>
MISTRZOSTWA POLSKI NA ZAMKU W GNIEWIE
CZESKI UTARG!
JUTRO IGOR W TOK FM!
TRENING SZYBKOŚCI