Language
/ Kontakt /

Czy armwrestling ma szansę stać się popularny, jak boks? >>>

Czy armwrestling ma szansę stać się popularny, jak boks? # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

Potężne pieniądze, uznanie fanów i miliony widzów w świecie armwrestlingu. To może stać się faktem, tylko trzeba się nauczyć prezentować siebie i ten sport ()

Chcę pokazać, w jaki sposób wydarzenie mało popularne staje się gorąco oczekiwane przez widzów. Zrobię to poprzez porównanie armwrestlingu i boksu.

Część I. Boks

Floyd Mayweather Jr i Saul Alvarez - zatrzymajmy swoją uwagę na tych dwóch bokserach, którzy nie tak dawno mieli ze sobą starcie na ringu. Pierwszy - legendarny wojownik, najlepszy fighter niezależnie od kategorii wagowej, niepokonany mistrz - siedzi na tronie od wielu lat. Oczywiście, zawsze będzie zainteresowanie wyjątkową osobą. Floyd korzysta z życia na maksa, zawsze jest na świeckich imprezach, pije colę, jada hamburgery. Wydawać by się mogło, że taki styl życia nie może zaprowadzić daleko, że w ten sposób nie da się wiele osiągnąć. Jednak Mayweather osiągnął i nadal idzie do przodu. Wieczorem hula na maksa, lecz w świetle dnia spędza cały czas na treningach. Floyd to połączenie pozornie niekompatybilnych cech. Gdyby cały czas przegrywał można by to było zwalić na styl jego życia, niewłaściwy dla mistrza sportu. Jednak nikt nie może tak powiedzieć, bo Floyd jest zaprzeczeniem tej teorii.

Drugi boxer to Saul Alvarez, 23 -letni meksykański wojownik, któremu w młodym wieku udało się wygrać 41 zawodowych walk. To dość imponująca liczba, ale z kim zwyciężał Saul? W jego karierze nie ma tylu popularnych nazwisk, jakie znajdziemy u Mayweathera. Alvarez jest wolniejszy i nie ma gwałtownego ciosu knockout. Jak więc można porównywać z Floydem? Jednym słowem, Meksykanin nie miał szans na wygraną. Jeżeli popatrzymy na ich walkę to zwycięstwo Mayweathera było oczywiste. Przy okazji po prostu tak się stało. Bez żadnego zagrożenia dla siebie Floyd obronił mistrzowskie pasy.

Cofnijmy się w czasie do momentu, kiedy informacje o walce Mayweather - Alvarez tylko przeniknęły do sieci. W tym samym czasie ogromna liczba fanów boksu chciała zobaczyć na ringu Mayweathera z Manny Pacquiao. Ten bokser jest szybki, ma doskonałą technikę i jest bardzo niebezpieczny. On jest jedynym fighterem w kategorii wagowej Floyda, który jest w stanie walczyć z nim mniej więcej na równych zasadach. Ale Manny stracił nadzieję na tę walkę, kiedy został nokautowany przez Juana Manuela Marqueza. Przegrał nie dlatego, że jest słabszy, a z powodu braku uwagi i nadmiernej pewności siebie.

Wydaje się, że Floyd został sam. Żaden bokser mu nie grozi, więc jest spokój. Wszyscy wiedzą, że Mayweather wygra z każdym, kto będzie z nim na ringu. Ale w tym momencie z cienia wychodzi Saul Alvarez. Kim on jest? Dlaczego wcześniej nikt nie uważał go za potencjalne zagrożenie dla Floyda?
W tym wszystkim wielkie brawa dla organizatorów, którzy profesjonalnie rozegrali całą sytuację. Skupili swoją uwagę na fakcie, że na ringu będzie Mayweather. Nie ma znaczenia, kto jest jego przeciwnikiem, najważniejsze, że Floyd po raz kolejny zademonstruje swoje mistrzowskie umiejętności. Nieco później organizatorzy zaczęli aktywnie promować Alvareza.
Jego pozycja została wzmocniona słowami; Saul publicznie stwierdził, że znokautuje Floyda zabierze wszystkie jego pasy itd . Mayweather odpowiadał – nie miał innego wyboru, chciał być zwycięzcą jeszcze przed rozpoczęciem walki, zwycięzcą w oczach publiczności. Zaczął się słowny sparing. Z każdym dniem sytuacja przyciąga coraz więcej uwagi. Walkę, która nie zapowiadała niczego sensacyjnego, rozkręcono jako najbardziej oczekiwane wydarzenie. Do toczącej się słownej wojny dołączyli sławni aktorzy, bokserzy i inne znane osoby, biorąc stronę jednego z zawodników. Owo wydarzenie nie mogło ujść uwadze mediów, ponieważ każde zdarzenie związane z celebrytami interesuje dużą publiczność.

W ten sposób, gdy jest ulubieniec i nie ma odpowiedniego przeciwnika, można rozdmuchać wydarzenie nr 1. Wszelkie nowe informacje dotyczące ich walki wywoływały gwałtowne zainteresowania i wiele dyskusji. To wszystko się działo jeszcze przed rozpoczęciem sprzedaży biletów i abonamentów płatnej transmisji. Organizatorzy zauważyli, że na walkę czekają z niecierpliwością miliony ludzi, dlatego ustawili wysoką poprzeczkę pieniężną dla tych, którzy chcą zobaczyć walkę na własne oczy lub w sieci.

W rezultacie wszystkie bilety zostały sprzedane, a przychody ze sprzedaży płatnych programów wyniosły ponad 150 mln USD.

Część II . Armwrestling

Zacznijmy od tego, że armwrestlingowi jest jeszcze daleko do tej popularności, którą dziś osiągnął boks. Jednak siłowanie się na ręce stopniowo się rozwija, skupiając uwagę ludzi na całym świecie. Z czego wynika niski poziom popularności tego sportu? Wielu powie, że powodem jest fakt, że armwrestling nie jest sportem olimpijskim. I będą mieli rację. Czynnik ten w znacznym stopniu spowalnia awans naszej dyscypliny. Spowalnia, ale nie zatrzymuje. Da radę iść do przodu. Aby to zrobić, trzeba opracować własną koncepcję promocji, «pożyczając” niektóre aspekty z innych sportów. Popatrzmy, dlaczego w boksie z "niczego" robi się "coś".

1 . Angażowanie się celebrytów w dyskusje i debaty o boksie.
2 . Słowny sparing pomiędzy przeciwnikami dotyczący nadchodzącej walki.
3 . Tworzenie filmików reprezentujących każdego zawodnika.
4 . Udział mediów w zakresie zdarzeń zachodzących wokół oczekiwanej walki.
5 . Aktywna pozycja bokserów w stosunku do promocji walki.
Ten minimalny zestaw może być wykorzystany do promocji turnieju w armwrestlingu. Nie jest tajemnicą, że Travis
Bagent i Jeffrey Hale stale przyciągają uwagę. To nie najsilniejsi zawodnicy w swoich kategoriach, ale są w stanie zebrać wokół siebie tłum widzów. Charyzma, aktorstwo – można nazywać to na wiele sposobów. Ja nazywam to umiejętnością właściwego zaprezentowania się.

O człowieku świadczą jego działania. Typowym tego przykładem jest John Brzenk. Nie promuje się, natomiast jest znany i ceniony w całym świecie … siłowania. Brzenk, Larratt, Cyplenkow to zawodnicy, którzy zajmują tę samą pozycję w armwrestlingu, jak Mayweather w boksie. Ale nie gromadzą się wokół nich tłumy ludzi, a oni sami rzadko pojawiają się w telewizji czy na łamach gazet. Dlatego zainteresowanie tymi zawodnikami nie jest duże. Przyczyną tego nie jest słaba popularność armwrestlingu, lecz brak umiejętności zaprezentowania się.
Zawodnicy powinni się skontaktować zarówno ze sobą jak i ze światem zewnętrznym. Do tego przydają się wszystkie możliwe drogi: portale społecznościowe, kontakt telefoniczny oraz spotkania. Trzeba się komunikować, aktywnie wyrażać swoje zdanie, nie bać się brać udziału w debacie. Tylko poprzez pogłębianie swojej pozycji, jako całość nasz sport może osiągnąć sławę i szacunek. Wielu boi się wrogów, ale oni tak czy siak się pojawiają. Więc dlaczego mamy się chować w cieniu? Po co czekać na czyjąś pomoc, gdy jesteśmy w stanie sami się zaprezentować?

Wielu twierdzi, że nie da się zarobić na armwrestlingu. Dlaczego? Można, jeśli wynieść siłowanie na nowy poziom. Armwrestling jest dziś na poziomie, który trzeba popchnąć dalej. Można ugrzęznąć w błocie współczesnego świata i można dokonać przełomu. Postęp, za który odpowiedzialność ponoszą nie tylko organizatorzy, lecz także promotorzy i sami zawodnicy. Los armwrestlingu jest w rękach każdego z nas.
Nie zachęcam sportowców do obrażania, aby przyciągnąć uwagę mediów. Musimy stworzyć obraz, grać w armwrestling. W tym sporcie każdy może sobie wybrać rolę, jaką zagra. Ostatnia konfrontacja pomiędzy Kliczko i Povetkinym jest dowodem, że jest to możliwe bez agresji, bez intryg. Povetkin nie jest tym, kto ma siłę do walki z Kliczko, od początku o tym było wiadomo. Ale znowu zadziałał system podobny do tego sprzed walki Mayweather - Alvarez. Znów z "niczego" dało się zrobić "coś ".
Konkluzja jest taka, że trzeba robić szum wokół wszystkich istotnych zdarzeń w świecie armwrestlingu. Ta misja nie musi wcale należeć do organizatorów imprezy, lecz powinna spoczywać na barkach sportowców i promotorów armwrestlingu. Trzeba się nauczyć przyciągnąć na siebie uwagę tak, aby zaprezentować swoje możliwości, siłę i potencjał. Jeżeli zawodnik nie może tego zrobić to trzeba znaleźć kogoś, kto zrobi to za niego.

W ten sposób armfighty i turnieje zawodowców będą ciekawe i widowiskowe nie tylko w świecie armwrestlingu, ale również daleko poza jego granicami. Nie warto czekać, trzeba działać!

Artur Grigorjan

archiwum >>>

Language