Tytuł – specjalnie – zmyłkowy, nawiązuje polskiego, kiepskiego filmu z roku 1983. Na tym jednak nie koniec analogii i o tym na końcu. Teraz o polskich związkach sportowych. Temat zawsze dla nas aktualny. Punkt po punkcie i konkretnie, część pierwsza, bo będą kolejne. Pisząc to, co poniżej nie wiedziałem jeszcze o tym, że prace nad nowelizacją ustawy o sporcie weszły w etap opiniowania tej ustawy. Na łamach portalu prawosportowe.pl ukazały się już pierwsze opinie i wyjaśnienia – o co w tym wszystkim chodzi. O tym będzie następny odcinek. I tak nam wystarczy w małych dawkach do marca… Sytuacja jest „dynamiczna”, nic nie jest jeszcze pewne. ()
Na razie więc rodzaj wstępu do większej całości. Zapraszam!
Od razu też zapraszam niecierpliwych na prawosportowe.pl
Federacja Armwrestling Polska działała, działa i będzie działać tak aby doprowadzić do powołania Polskiego Związku Armwrestlingu. Wszyscy zainteresowani, czyli MY – zawodniczki, zawodnicy, trenerzy, szefowie poszczególnych klubów, sędziowie – WSZYSCY musimy mieć świadomość, że mogą to być – j e d y n i e – działania formalne, administracyjne, typu urzędowego, a nawet „urzędniczego”. Nic więcej! Żadnej uznaniowości!
Takie działania były, są i będą prowadzone.
Przebieg takich działań, jak to teraz się mówi - „mapę drogową” - wyznacza jedynie tryb urzędowy i skazuje „aspirującego”, oczekującego w korytarzach Ministerstwa Sportu i Turystyki. Nie może być mowy o żadnej intensyfikacji działań bo ograniczone są one jedynie do wysyłania kolejnych pism i odnotowywania kolejnych negatywnych decyzji.
Można jedynie mieć wrażenie, że Ministerstwo jest niechętnie nastawione do zatwierdzenia nowego związku.
Wynikać to może z negatywnej odpowiedzi na pismo Federacji Armwrestling Polska, jakie otrzymaliśmy w dniu 9 września 2009 r. Jest w nim – oprócz odmowy – sugestia, że „specyfika” naszej dyscypliny jest „bliska zakresowi działania reprezentowanemu przez Polski Związek Kulturystyki, Fitness i Trójboju Siłowego”. Popatrzcie na załączony skan.
Sugestia podobieństwa armwrestlingu do kulturystyki jest absurdem!
Sugestia podobieństwa armwrestlingu do kulturystyki jest absurdem. Równie dobrze można by wskazać na podobieństwo piłki nożnej do piłki wodnej, lub narciarstwa wodnego do narciarstwa alpejskiego. Nie piszę tego by naśmiewać się z Ministerstwa, ale po to by uświadomić wszystkim zainteresowanym, jak trudne wyzwanie było, jest i będzie przed nami. Wobec takiej odpowiedzi Ministerstwa może być argumentu, że Federacja nie dość jasno „przedstawia” armwrestling. Nie możemy liczyć na to, że „ktoś” w Ministerstwie nagle złapie bakcyla i zatwierdzi naszą dyscyplinę, jako godną posiadania polskiego związku sportowego.
Nie ma też sensu wydziwiać, jakie to dyscypliny mają już polskie związki sportowe. Po prostu trzeba to przyjąć do wiadomości i pogodzić się z tym.
Wśród 70 (siedemdziesięciu) polskich związków sportowych reprezentowane są między innymi: Petanque; Bocci; Curling; Korfball; Kręgle; Sport Psich Zaprzęgów; Przeciąganie liny; Cheerleading. Bardzo prawdopodobne, że dla przedstawicieli tych właśnie sportów są one równie pasjonujące, jak dla nas Armwrestling.
Być może warto się z nimi (przedstawicielami ww. sportów) skonsultować… Jednak sądzę, że ich sukces zależał od tego, że międzynarodowe struktury danej dyscypliny lepiej spełniły wymagania Ministerstwa Sportu.
Zupełnie na marginesie dodam, że przeciąganie liny było konkurencją na Igrzyskach Olimpijskich w 1912 i 1920 roku.
To pierwszy odcinek opisujący batalię, jaką prowadziła, prowadzi i będzie kontynuować Federacja Armwrestling Polska. Będą kolejne, a teraz jeszcze jeden kamyczek do ogródeczka ministerstwa, czyli tytułowe „Karate po polsku”.
Zawodniczka karate olimpijskiego – Dorota Banaszczyk zdobyła mistrzostwo świata i walczy o kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich. Ale to nie koniec… trzymajcie się krzeseł, jedziemy!
Karate olimpijskie ma swój związek, Polski Związek Sportowy Karate Olimpijskiego i – z tego powodu – zawodniczka powinna mieć środki z Ministerstwa Sportu w postaci nagród i stypendium. To (chyba) oczywiste? Nie! Nie w Polsce!
Albowiem klub Mistrzyni NIE należy do Polskiego Związku Karate! Jej klub należy do Polskiej Unii Karate, która nie ma statusu polskiego związku, ale… - teraz uważajcie! - Polski Związek Karate NIE jest uznawany przez Światową Federację Karate!
I tak dalej, i tak dalej...
Polka - Mistrzyni Świata w dyscyplinie olimpijskiej nie miała, nie ma i niestety chyba nieprędko będzie miała jakiekolwiek środki z Ministerstwa.
Karate „po polsku”…
Sport, który od wieków nie chce się poddać unifikacji. Sport, który zasadza się na indywidualnym dorobku Mistrzów i „szkołach” które Mistrzowie firmują. Sport – Sztuka, Sztuka i Sport… Tradycja…
Jednak ktoś zdecydował się na przejście tej całej drogi od Sztuki do dyscypliny olimpijskiej. Przystano na pewne konieczne zmiany, dogadano się na całym świecie…
Tylko nie w Polsce!
Szkoda!
Więcej o kolejnych aspektach działania na linii Federacja Armwrestling Polska – Ministerstwo Sportu w kolejnych odcinkach.
Pozdrawiam
PeSzy
archiwum >>>
Sławek Głowacki: „I’ll be back!”
Engin Terzi zwyciężył w pierwszym rankingowym pojedynku!
Engin Terzi vs Mindaugas Tarasaitis - analiza
REJESTRACJA ORGANIZATORA URPA: INSTRUKCJA