Language
/ Kontakt /

Jerzy Kwiatkowski: Trenuj, a wyniki same przyjdą... >>>

Jerzy Kwiatkowski: Trenuj, a wyniki same przyjdą... # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

Jerzy Kwiatkowski – praktycznie jednogłośnie wybrany na Bohatera drugiego dnia Pucharu Polski 2019. Wygrał swoje, a do tego pomieszał solidnie w OPEN. Pasjonujące pojedynki w open i pewne zwycięstwa w senior i masters! ()

Pisaliśmy tak:

„Open ręki lewej... Półfinał – Jerzy Kwiatkowski vs Marek Majak. Mogło się wydawać, że dużo cięższy Marek jest faworytem, ale stół pokazał co innego! W pierwszej walce w paskach i ustawieniu sędziowskim obaj panowie stracili kontrolę dłoni i powoli szli pod stół walcząc o życie, siły były wyrównane! Marek zarobił faul i było wznowienie. W drugim podejściu Marek miał większą kontrolę dłoni i po paru ruchach udało mu się dobić lżejszego Jerzego do poduszki, ale było wiele emocji podczas tej walki widownia szalała gratulujemy obu panom!”

Sam Jerzy powiedział, że mógł ten półfinał wygrać, ale popełnił błąd.

Jak się to wszystko zaczęło?

Najpierw podstawówka i bardzo wszechstronne zajęcia na wychowaniu fizycznym. Taka jest – dziś niedoceniana – rola szkoły. Biegi krótkie, skoki w dal i wzwyż – w tych konkurencjach Jurek był bardzo dobry. Jak każdy, prawie każdy mieszkaniec Zakopanego – umie bardzo dobrze jeździć na nartach, na łyżwach i oczywiście jest doświadczonym taternikiem, nie żeby się wspinać ale w sensie dalekich wędrówek. Jak mają czas to całą rodziną (żona, syn i trzy córki) chodzą w góry. Formalnie nie jest instruktorem narciarstwa, ale wielu nauczył, w tym swoje dzieci, ale o tym później.

Po szkole zaczął zajmować się na siłowni, miał (i nadal ma) dobre wyniki w wyciskaniu leżąc. W latach 90. i na początku dwudziestego wieku, w Zakopanem działała „federacja” sportów siłowych, organizując czasem bardzo ciekawe zawody. Tam właśnie – wcześniej, jeszcze przed „epoką Igora Mazurenko” zaczęli się siłować na ręce. Potem, w dużym skrócie, powstała Federacja Armwrestling Polska i Jerzy dołączył.

W roku 2003 (o ile się nie mylę) w Sosnowcu, odbywały się eliminacje do Złotego Tura, organizował je Mariusz Grochowski. Jerzy – wtedy trzydziestolatek, wygrał między innymi z Arturem Głowińskim i zakwalifikował się na Puchar Świata.

Dalej kariera już przebiegała systematycznie, bez większych kontuzji i jeśli były jakieś przerwy to tylko z powodów osobistych. Cała seria medali na poważnych zawodach w kategorii seniorów, mistrzostwa i Puchary Polski, udział w reprezentacji i medale na zawodach międzynarodowych. Potem, po czterdziestce, kategoria masters i praktycznie przez wiele lat (dokładnie sześć) regularnie w pierwszej piątce na mistrzostwach świata. Wicemistrzostwo Europy w 2012, brązowy w 2017 na M. Ś.

Kariera długa i ciągle są postępy. Jurek powiedz jako ty to czujesz?

Jerzy Kwiatkowski: Nigdy w życiu wcześniej nie byłem w tak dobrej formie. Mam w tej chwili 49 lat i za już będę startował w grand masters.

Ale na ten Puchar Polski przyjechałem niejako z marszu bo główny cel sezonu do udział w Mistrzostwach Świata 2019.

Ciągłe postępy przez wiele lat. Powiedz jak to się robi?

Jerzy Kwiatkowski: Moim zdaniem trzeba mocno trenować, a wynik sam przyjdzie. Ja, po każdych zawodach, analizuję wszystko co było dobre i co było złe. Potem staram się poprawić i naprawić. Regularnie, spokojnie. Jednak formą na Pucharze – sam byłem zdziwiony!

Jak trenujesz?

Jerzy Kwiatkowski: W pobliskiej szkole jest sprzęt, stół i tam ćwiczę. Co jakiś czas jeżdżę na sparingi na Orawę do Niedźwiedzi, czasem ja do Jaworzna, czasem Tytani do mnie. Co jakiś czas, kiedy kadra Słowacji ma zgrupowanie – spotykamy się i sparujemy.

Jerzy – dzięki za rozmowę i teraz niespodzianka dla czytelników i dla ciebie....

Mógłbym zapytać ciebie – jak to jest być ojcem olimpijczyka? Ale wpadłem na inny pomysł – zapytam olimpijczyka – jak to jest być synem zawodnika armwrestlingu?

Głos ma olimpijczyk – syn Jerzego – Oskar Kwiatkowski (23 lata):

„Lata dzieciństwa spędzałem z ojcem, który już wtedy zawodowo trenował armwrestling. Lubiłem chodzić z nim na siłownie i próbować różnych ćwiczeń pod jego okiem. Dzięki ojcu spróbowałem m. in. Judo, hokeja na lodzie, Jiu Jitsu, tenisa stołowego oraz snowboardu. Snowboard spodobał mi się najbardziej i teraz zawodowo uprawiam dyscyplinę- snowboard alpejski. Na snowboardzie uczyłem się sam jednak pod okiem Taty. Obecne najważniejsze moje osiągnięcia to: - udział w Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczang 2018 i zajęte tam 13. miejsce w slalomie gigancie równoległym – 2. miejsce w Pucharze Świata w 2018 roku w Scuol (SUI) w slalomie gigancie równoległym – 4. miejsce w Pucharze Świata podczas próby przedolimpijskiej w Pekinie 2019 (CHN) w slalomie gigancie równoległym - złoto w uniwersjadzie Krasnoyarsk 2019 (RUS) w slalomie gigancie równoległym - złoto w Mistrzostwach Polski w Białce Tatrzańskiej 2019 w Slalomie równoległym - srebro w Uniwersjadzie Ałmaty 2017 (KAZ) w slalomie równoległym - srebro na EYOF (RUM) w 2013 roku w slalomie gigancie równoległym.

Wiele lat trenowaliśmy razem, a obecnie jednak osobno, ponieważ mam dużo zgrupowań zagranicznych i poza nimi przygotowuje się w zakopiańskim COS, ale czasami uda nam się wyjść wspólnie w góry albo pobiegać po okolicy. Takie aktywności wykonujemy wspólnie aby zregenerować umysł i ciało.”

Kto silniejszy?

Na razie i pewno jeszcze wiele lat – Ojciec wygrywa z synem na rękę i ma lepsze wyniki w bojach siłowych. Natomiast na snowboardzie – bez wątpienia Oskar jest lepszy.

Pozdrawiam całą rodzinę i dzięki za rozmowę!
PeSzy

Na zdjęciu: Oskar i Olimpia zawodnicy Mistrzostw Polski w snowboardzie, a kibicują im młodsze Oliwia i Orianka

archiwum >>>

Language