Tak się jakoś przypiąłem do tematu Nemiroff World Cup 2008. Nasi byli na podium, zajmowali też czwarte i piąte miejsca. To był na pewno dobry rok dla polskich zawodników. Była już rozmowa z Lucjanem, dziś z Rafałem Fiołkiem. Nie zdawałem sobie sprawy – jak trudny to był czas dla niego. Przygotowania do zawodów i jednocześnie poważne obawy o zdrowie. Zapraszam do rozmowy. ()
PeSzy: Mówimy o brązowym medalu na Złotym Turze w 2008 roku. To nie był twój debiut na Turze?
Rafał Fiołek: W 2008 roku po raz drugi wziąłem udział w Pucharze Świata Złoty Tur, pierwszy zaliczyłem w 2007 również w Warszawie.
PeSzy: Przypomnijmy więc ten pierwszy start.
Wtedy, w 2007 zająłeś 5 miejsce, w stawce 6 zawodników. Na lewą rękę. Drugi natomiast był Dawid Groch. Na prawą uplasowałeś się na 10. miejscu, jako jedyny z Polaków w tej kategorii (na prawą). Potem, jak należało się spodziewać, nastąpił rok 2008 i kolejny Puchar Świata Profesjonalistów Złoty Tur (Nemiroff World Cup). W kategorii 63 kg, na lewą rękę byłeś na trzecim miejscu w stawce dziewięciu zawodników. Bartłomiej Bednarski był piąty. Na rękę prawą natomiast Bartłomiej był na trzecim miejscu. Ty nie startowałeś. Przypomnę czytelnikom – jakie nazwiska tam się pojawiły: Rosjanie - ALEXEY POLYAKOV, ASLANBEK BEREZOV, ALAN KODOEV, Ukraińcy MYKHAILO KADUR, IGOR IVANYTSKYIA, Anglik BARRY KNOWLES – jednym słowem – mocny skład.
Powiedz, jak się szykowałeś na 2008 mając już pewne, co prawda niewielkie, doświadczenie?
Rafał Fiołek: Jeśli chodzi o okres przygotowawczy to sytuacja była bardzo napięta ze względu na problemy ze zdrowiem.
PeSzy: Zaskoczyłeś mnie. Jakie problemy?
Rafał Fiołek: Do Nemiroff World Cup zawsze zaczynałem przygotowania z początkiem września, by ostro przepracować 3 miesięczny okres, jednak tym razem nie było to łatwe. Już z początkiem września czułem się ogólnie rozdrażniony i nieswojo. Czułem, że coś jest nie tak i kulminacja pojawiła się po kilku dniach tego stanu - zasłabłem.
Ta sytuacja bardzo mnie przygnębiła, praktycznie już na początku wykluczyła mnie z treningów, po kilku dniach, gdy było lepiej, brałem się za trening i znów lądowałem w szpitalu, gdyż zdarzało mi się zasłabnąć w siłowni, Dosłownie - nie wiedziałem co jest i miałem najgorsze scenariusze, myślałem, że mam chore serce. Nigdy coś podobnego mi się nie zdarzało, uspokoił mnie trochę kardiolog mówiąc że na 90% mogę trenować. Inny lekarz, kilka dni później powiedział, że mogę zapomnieć o treningach siłowych. Takie stany towarzyszyły mi grubo ponad dwa miesiące, myślałem że umrę bądź oszaleję.
Ze względu na te stany bałem się dźwigać duże ciężary, ale mimo to kiedy czułem się lepiej to trenowałem.
PeSzy: Powiem tobie szczerze – chyba wielu z nas, nawet bardzo wciągniętych w sport, nie zdaje sobie sprawy, jakie rzeczy dzieją się „za kulisami”, podczas przygotowań. Powiedz jak to się rozwiązało?
Rafał Fiołek: Po wnikliwej analizie lekarskiej skończyło się na tym iż doświadczam ataków paniki lękowej, a serce jest zdrowe! Ta deklaracja sprawiła, że automatycznie poczułem się lepiej i na miesiąc przed Nemiroff mogłem trenować na 100%.
PeSzy: Nie wiem, czy nasi czytelnicy będą zaskoczeni tym co mówisz. Ale ja na pewno jestem. Powiedz jak było już przed samym Turniejem?
Rafał Fiołek: Przybywając do Warszawy, wiedziałem że jestem w dobrej formie, jednak sam się ograniczałem psychicznie, że za słabo i za krotko mogłem się przygotowywać przez te paniki lękowe.
Miałem też przy sobie spore grono kibiców z Żar. Po dwóch wygranych pojedynkach nabrałem pewności siebie, że mam szansę wyeliminować Białorusina i wejść do strefy półfinałowej - zadanie zostało wykonane, wiedziałem, że mam medal!
Mogłeś wygrać w półfinale?
Rafał Fiołek: Żałuję przespanego półfinału z niezbyt silnym, ale za to bardzo dynamicznym Rosjaninem, strategia obrana na walkę również się nie sprawdziła, przegrałem ten półfinał w ułamku sekundy na górę.
Teraz, z perspektywy wielu lat, jak ocenisz tamten brązowy medal?
Rafał Fiołek: Jest to dla mnie najważniejszy dzień mojej przygody z armwrestlingiem, byłem z siebie bardzo dumny. Tego dnia w Warszawie nigdy nie zapomnę, Myślę, że ma dla mnie większe znaczenie, niż ubiegłoroczny medal z Mistrzostw Świata w Rumi.
PeSzy: Z racji kategorii wagowej wbiłeś się na podium jako pierwszy z Polaków. Choć to sport indywidualny, czy czułeś swoją rolę, jako tego który „pociągnął” naszych do walki?
Rafał Fiołek: Szczerze powiem – każdemu z naszych życzyłem jak najlepiej. Ale byłem najbardziej skoncentrowany na sobie. Jednak... Może niejeden z naszych pomyślał sobie, że skoro już na początku mamy medal, to może i ja zdobędę. W sumie chyba czterech naszych było na podium wtedy.
PeSzy: Dziękuję za rozmowę i życzę nam obu – jeszcze wielu okazji do wywiadów. Teraz czas na jakiś bieżący temat. Poczekamy, wirus minie i wracamy do tematu!
Rafał Fiołek: Dzięki i pozdrawiam wszystkich naszych zawodników, zawodniczki, czytelniczki i czytelników.
archiwum >>>
Komunikat FAP odnośnie IFA WORLDARM – USA 2020
Parcie na szkło!
Fudała vs Brzenk – czy to realne?
Chmielewski vs Kuzniecov – rocznica Vendetty!