Language
/ Kontakt /

Lukasz Suchaja: Mały rekonesans! >>>

Lukasz Suchaja: Mały rekonesans! # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

Teraz pryncypialnie i poważnie! Armwrestling ma dwie zasadnicze, kluczowe zalety. Pierwsza to, że na tych samych zawodach, startują obok siebie zawodnicy niepełnosprawni i rywalizują o takie same medale i zaszczyty, jak ci, których nazywamy „pełnosprawnymi”. Choć to nazwa kontrowersyjna. ()

Druga niezaprzeczalna i wyróżniająca wartość armwrestlingu? Wspólnie, na tych samych imprezach walczą najmłodsi i najstarsi. O ile wiem, w większości dyscyplin rozgrywa się zawody grup wiekowych osobno.

No to przechodzimy do rzeczy. Na tegorocznych Mistrzostwach Polski pojawił się zawodnik... Jakby to określić? Niech będzie, że dawno niewidziany. To Łukasz Suchaja. Brał udział w początkowej fazie rozwoju polskiego siłowania, a potem zniknął.

Tak bywa...

Zdjęcia z tamtego okresu:

Łukasz wraca!

W Cieszynie zrobił „mały rekonesans”. Dla tych, którzy startują od niedawna – przypominamy nieco dokładniej jego historię.

 

PeSzy: Jak i kiedy zaczął się dla ciebie armwrestling?

 

Łukasz: Pierwsze profesjonalne zawody, odbywane na okrągłym stole, z wgłębieniem na łokieć, zaliczyłem w miejscowości Boguszów Gorce na Dolnym Śląsku w roku 1998. Były to Mistrzostwa Polski, zdaje się Federacji Sportów Siłowych, na których zdobyłem brązowy medal. To zdeterminowało moją ówczesną drogę.

 

PeSzy: Była taka federacja faktycznie, były okrągłe stoły. Ja w 1998 roku nie miałem jeszcze pojęcia, że istnieje armwrestling, a wspomnianą federację znałem z racji zawodów w trójboju siłowym. Wynika z tego, że jesteś w bardzo elitarnym gronie tych, którzy pamiętają okrągłe stoły. Igor Mazurenko chyba też się na takich siłował. Co było dalej?

 

Łukasz: Na kolejnych zawodach, zorganizowanych w Jaworznie, przez Mariusza Grochowskiego, w roku bodajże 2004 (?), zaliczyłem porażkę, ale jeszcze tego samego roku stanąłem na podium na Mistrzostwach Polski południowo-wschodniej w Lublinie, gdzie udało mi się zdobyć złoto, w swojej kategorii (do 75 kg), oraz brąz w kat open.

 

PeSzy: Czy wcześniej coś trenowałeś?

 

Łukasz: Sporty siłowe i sztuki walki. Ale armwrestling wygrał. Przede wszystkim dlatego, że to sport indywidualny, sport walki ale nie tak brutalny, jak np. kick-boxing.

 

PeSzy: A jakie masz wykształcenie?

 

Łukasz: Ukończyłem szkołę baletową. Dlatego też w moich treningach nie mogłem za bardzo rozwijać masy mięśniowej.

 

PeSzy: Przyszedł moment, kiedy jednak rozstałeś się z siłowaniem. Powody?

 

Łukasz: Rodzina, praca i kontuzje. Operacje łokci. Sporadycznie wracałem później do treningów, ale w związku z brakiem startów w zawodach, coraz częściej wybierałem siłownię i ćwiczenia ogólnorozwojowe, takie dla zdrowia i urody, żeby totalnie nie zarosnąć grzybem przy pracy biurowej.

 

PeSzy: Czy chęć powrotu pojawiła się nagle?

 

Łukasz: Teraz, gdy pewne rzeczy są poukładane, chcę dokonać takiego „małego powrotu” do dawnej pasji, której ogień nigdy tak naprawdę we mnie nie zgasł, a jedynie został przykręcony do małego, ale dobrze strzeżonego płomienia.

Na niedawne Mistrzostwa Polski w Cieszynie, w zasadzie wybrałem się bez żadnego przygotowania. Poznałem za to wielu wspaniałych ludzi, dobrych zawodników, no i co najważniejsze, poczułem znów ducha rywalizacji.

 

PeSzy: Podsumujmy zatem...

 

Łukasz: Nie jestem żadnym autorytetem, ale...

 

PeSzy: Jesteś autorytetem, bo to twoje, konkretne doświadczenie, więc...

 

Łukasz: jeśli ktokolwiek zastanawia się, czy warto wracać po latach do startów, mogę jedynie z całą pewnością zachęcić i polecić! O tyle, o ile same treningi są ekscytujące, to magia zawodów jest niesamowita, a energia i doświadczenie na nich uzyskane, napędzają i motywują do dalszego rozwoju. Poza tym pojawia się jeszcze jeden bardzo ważny czynnik jakim są spotkania z fajnymi ludźmi.

Pierwszy raz od 19 lat spotkałem w Cieszynie rywali i kumpli z dawnych lat: Darka Czernika, braci Biegun oraz Piotra Kajsturę, a także poznałem nowych życzliwych ludzi.

I na koniec:

Korzystając z okazji chciałbym bardzo podziękować staremu druhowi – Mariuszowi Grochowskiemu za możliwość wystartowania w szeregach tak zacnego klubu oraz za możliwość trenowania teraz pod jego skrzydłami. Chęci do trenowania jest bardzo dużo i jeśli zdrowie pozwoli chciałbym spróbować swych sił na tegorocznym Pucharze Polski.

 

PeSzy: Dzięki za rozmowę i umawiamy się na spotkanie na Pucharze Polski!

 

Lukasz: Tak jest! Pozdrawiam i do zobaczenia!

archiwum >>>

Language