()
Przed nami kolejny Puchar Świata Zawodowców. Kibice „z branży” wiedzą o tym od dawna, ale chciałbym też zachęcić znawców innych sportów walki i sportów siłowych do odwiedzenia naszej koronnej imprezy. Szczególnie tych, którym naprawdę zależy na rozwoju ich dyscyplin, trenerów, zawodników, sędziów, menadżerów, promotorów i organizatorów.
W armwrestlingu są całe pokłady emocji, skumulowane w mikrosekundach, wybuchających nagle w jednym ruchu splecionych rąk. Są też kontrowersje wynikające z niejednoznacznego dla zawodników wyniku walki, jak wszędzie, jak w każdym sporcie. Tyle tylko, że armwrestling radzi sobie z sędziowaniem – najlepiej ze wszystkich znanych mi sportów walki i sportów siłowych.
Pomóc, nie zabić!
Sędziowanie może „zabić” dyscyplinę sportową. Nie trzeba daleko szukać – boks amatorski stracił wiele przez nieszczęsne maszynki do liczenia punktów. Cokolwiek by teraz z tym nie zrobić, dawne piękno szermierki na pięści już nie powróci. Dlaczego zdecydowano się na te przeklęte urządzenia? Żeby odejść od osobistych decyzji sędziów. Dlaczego sprowadzono rolę sędziów do „klikania”? Ponieważ, wraz z rozwojem boksu amatorskiego na świecie, na zawodach zaczęli się pojawiać sędziowie z krajów egzotycznych, mający też „egzotyczne” wyszkolenie i zero doświadczenia. Rezygnacja z dotychczasowych zasad w imię – źle – rozumianej powszechności dyscypliny. Efekt widzimy na każdych amatorskich zawodach bokserskich. Tymczasem „stary, dobry” boks zawodowy daje sobie doskonale radę bez dziwnych maszynek. Sędzia – to osoba, której powierzamy dbałość o zasady. To on, osobiście, całym sobą, swoim honorem – odpowiada za prawidłowy wynik. Maszynki na pewno nie pomogły tej dyscyplinie.
Kolejny przykład to dwie, zdawałoby się bliskie dziedziny: trójbój siłowy i podnoszenie ciężarów. W ciężarach – jak mawiają specjaliści – „może sędziować publiczność”. Podniósł to podniósł, nie to nie! Tymczasem w trójboju wielokrotnie zawodnik wykonuje bój, a sędziowie dopatrują się nieprawidłowości. Dlaczego jedna dyscyplina siłowa jest pełna udziwnień, a druga czytelna i prosta? Pytanie dla socjologa...
Skoki narciarskie, sport „naturalny”, dziejący się w „okolicznościach przyrody” a co za tym idzie – zakładający, że warunki dla każdego z uczestników mogą być różne. Po co więc dodawanie lub odejmowanie punktów za wiatr pod, nad czy w poprzek? Czy nie prościej byłoby jedynie mierzyć uzyskaną odległość i zdać się na pewien czynnik losowy?
Czy przyrządy do pomiaru siły wiatru czynią skoki dyscypliną czytelniejszą dla kibiców? Chyba nie!
Przejdźmy do kolejnego sportu walki. Zapasy w stylu klasycznym i wolnym, przez udziwnione przepisy, losowanie klamry i parteru oraz inne dziwactwa – całkowicie zatraciły charakter dynamicznej, efektownej walki, która przecież była i powinna być ich istotą. Dla kontrastu – przepisy Mieszanych Sztuk Walki są dla sędziów i kibiców „naturalne” i czytelne. Dwa sporty, dwie wizje rozwoju, rozwiązania jasne, proste w jednym, a głupie i zaciemniające przebieg walki w drugim. Dlaczego? Kolejne pytanie dla socjologów sportu (jeśli istnieje taka specjalizacja).
W wielu sportach albo lekceważy się kwestię sędziowania, albo promuje udziwnienia i daje sędziom zbyt wiele do powiedzenia. To jest lekceważenie dyscypliny, zawodników i kibiców.
Tymczasem ludzie i organizacje które zajmują się daną dyscypliną sportu mają obowiązki wobec zawodników i kibiców. Między innymi należą do nich:
1. Troska o to, żeby przepisy były jasne i czytelne oraz promowały to, na czym polega istota danej dyscypliny;
2. Dbałość, żeby dobre przepisy egzekwować w sposób jednoznaczny i nie budzący wątpliwości.
3. Dodatkowo jeszcze trzeba tak wykorzystać „technikę”, żeby kibice mogli cały czas na bieżąco emocjonować się przebiegiem zawodów, kiedy trwają bardzo długo.
Technika, elektronika, wideo, cokolwiek – to tylko narzędzia! Najpierw musi być sens, jasność, zgodność z „Duchem Dyscypliny”. Technika powinna przyjść później. Tak właśnie się stało w armwrestlingu!
Okropna „drabinka”
Zacznijmy od punktu trzeciego, czyli straszliwej drabinki, w której walczy się do dwóch porażek. Dawno, dawno temu, gdy Igor Mazurenko zaproponował mi prowadzenie zawodów jako announcerowi, podjąłem się tego z ochotą. Kiedy jednak spojrzałem na rysunek „drabinki”... nieco się pogubiłem. To była mała impreza, jeden stół, po kilku sportowców w każdej wadze, nic wielkiego w sumie. A jeśli zawody prowadzone są jednocześnie na kilku stołach? Jeśli do każdej kategorii zgłosi się po dwudziestu lub więcej startujących? Organizator musi mieć gotowych co najmniej dziesięciu protokolantów, ludzi znających się na tym sporcie, pilnych, precyzyjnych, dokładnych i odpornych na stres. Łatwiej chyba znaleźć tylu reprezentantów, niż tak specyficznie wykształconych i predysponowanych ludzi do roboty! No, ale działo się tak jeszcze do niedawna. Ogromne płachty papieru, wypełniane ołówkiem, niestety też omyłki i problemy. Tak było!
Pojawił się Marcin Mielniczuk, inżynier sieci teleinformatycznych – obecnie Dyrektor Techniczny Europejskiej Federacji Armwrestlingu. Marcin i Igor długo przyglądali się zawodom, starali się ogarnąć specyfikę przebiegu skądinąd fajnej i sprawiedliwej „drabinki”, i wszelkie możliwości jakie mogą się pojawić na zawodach. Prace przygotowawcze trwały ponad rok.
Teraz, po stworzeniu i skutecznym wprowadzeniu (trzeciej już wersji) systemu sędziowania, protokołowania zawodów – do całego przedsięwzięcia wystarczą dwie osoby! Dwóch ludzi jest w stanie prowadzić protokół imprezy rozgrywanej nawet na dziesięciu stołach! Nie ma niepotrzebnych przerw pomiędzy walkami, nie ma pomyłek, wszystko jest widoczne dla kibiców i zawodników przez cały czas, od pierwszej do ostatniej walki. System „samodzielnie” prowadzi protokoły dla każdego ze stołów, pokazuje odpowiednie informacje na monitorach dla sędziów, wyświetla statystyki i wyniki na ekranach dla widzów, przekazuje informacje dla wozów transmisyjnych telewizji, która na żywo pokazuje relację z zawodów. Zawodnicy są „oznaczani” za pomocą kodów kreskowych, a system i sędziowie „rozpoznają ich” przy pomocy specjalnych skanerów.
Osobiście byłem zawsze sceptyczny w stosunku do technicznych nowinek. Jednak teraz, patrząc uważnie wstecz – doceniam to co się stało w armwrestlingu i nie „wydziwiam”, że trwało tak długo. Nie da się opracować systemu działającego na dużych zawodach, bez... wielokrotnego sprawdzania go właśnie na dużych zawodach!
Realna pomoc dla sędziów!
Większość walk w armwrestlingu to błyskawiczne zwycięstwo jednego z przeciwników. Ciach, mach i po zawodach, nikt nie ma wątpliwości. Często też starcia trwają długo, nawet kilka minut, ale w końcu jeden z uczestników zwycięża w sposób oczywisty i jednoznaczny. Takie walki tworzą obraz armwrestlingu jako dyscypliny prostej i czytelnej. Co tu sędziować? – może zapytać zwykły kibic. Wystarczy jednak spotkanie, w którym jednemu z przeciwników „spadnie” łokieć, lub też akcja będzie tak szybka, że sędzia nie zdąży zareagować i – mamy kłopot. Emocje rozgrzane do białości, każdy przekonany o swojej racji, jak temu zapobiec?
Jednym ze sposobów jest rejestrowanie walki przez kamery, tak żeby można było błyskawicznie – zanim zawodnicy ostygną i będą potrzebować znowu rozgrzewki – obejrzeć konkretny fragment i ocenić co i jak się zdarzyło. Taki system jest już teraz w armwrestlingu czymś oczywistym, jak piłka w futbolu. Testy zajęły wiele czasu, bo – znów – nie da się inaczej sprawdzać aparatury na ekstremalne warunki jak właśnie w ekstremalnych warunkach.
Nie zasłaniać!
Pół biedy, kiedy tyłem do widzów, jako drugi sędzia, pracuje ładna dziewczyna (wybaczcie mi ten szowinistyczny element). Tak naprawdę to na pierwszych zdjęciach z zawodów – dużo wyraźniej i wyraziściej prezentowali się... sędziowie (a szczególnie wspomniana przeze mnie Pani Sędzia). Zawodnicy schodzili na drugi plan. Trzeba się było z tym godzić, ponieważ obecność drugiego sędziego była konieczna, mimo że zasłaniał sporo widzom.
Dzięki technice, a konkretnie dzięki kamerom i monitorom, można było tego „zasłaniającego” sędziego sprowadzić niżej, usunąć z linii wzroku kibiców. Teraz to naprawdę widać, co dzieje się przy stole, a jednocześnie są dodatkowe, precyzyjne możliwości oceny.
Marcin Mielniczuk tak przedstawia historię powstawania i udoskonalania systemu:
„Do dyspozycji drugiego sędziego, w pierwszych walkach prowadzonych przy pomocy sprzętu audio-video, przeznaczyliśmy dwa osobne monitory oraz kamery monitorujące sytuację na stole. Jedna z kamer ustawiona pod kątem około 45 stopni po lewej stronie stołu monitorowała łokieć zawodnika z lewej strony. Druga kamera ustawiona była dokładnie naprzeciw i monitorowała łokieć jego przeciwnika. Obie kamery pokazywały obraz na osobnych monitorach, pozwalając sędziemu technicznemu na swobodną obserwacje obu zawodników. Jednak pojawił się problem jednoczesnej obserwacji obu obrazów. Jedna osoba po prostu nie była w stanie patrzeć jednocześnie na oba monitory i widzieć co się dzieje na obu poduszkach. Dlatego, przy kolejnych zawodach, wprowadzono dodatkowe możliwości – połączenie obrazu z obu kamer i wyświetlenie ich na jednym ekranie. Ponadto zapis materiału video na dysku komputera i możliwość ponownego odtworzenia tego, co zarejestrowały kamery. Dzięki temu sędziowie techniczni mogli przeanalizować materiał klatka po klatce i ustalić werdykt. Zapis elektroniczny pozwalał na dowolną ilość powtórek i zbliżeń. Dodatkowo przestawienie kamer w inną pozycję pozwalało na monitorowanie nie tylko łokci, ale też poduszek bocznych oraz ułożenia nadgarstków w pozycji startowej.”
Armwrestling – tradycja w HD!
Jak to dziś działa? Na scenie, wraz ze stołem armwrestlingowym, pojawiły się statywy oraz kamery HD. Kamery po obu stronach stołu (przed stołem oraz za stołem – od strony sędziego głównego) ustawione dokładnie na wysokości blatu, w linii utworzonej przez narożnik podłokietnika oraz poduszki bocznej. Obie kamery podłączone do urządzenia zawierającego funkcję Picture in Picture (umieszczenie obrazu w obrazie) skonfigurowane są w ten sposób, aby na ekranie widoczne były oba obrazy w tych samych proporcjach. Następnie cały ten materiał za pomocą przetworników analogowo – cyfrowych przekazywany jest do komputera, gdzie następuje zapis materiału na nośnikach magnetycznych. Dostęp do materiału zapewnia specjalna aplikacja do zarządzania video. Sędziowie techniczni po krótkim przeszkoleniu mają możliwość dowolnego przeglądania materiału video.
Zobaczcie to sami!
Armwrestling – dyscyplina - „stara, jak świat”, a jednocześnie udatnie korzystająca z najnowszej techniki. Kiedy wybierzecie się na tegoroczny Puchar Świata Zawodowców, zwróćcie uwagę na sędziowską „kuchnię” tego wydarzenia, na kamery, czujniki, monitory, komputery. Może podobne rozwiązania przydadzą się w innych sportach?
Kibicując zawodnikom, popatrzcie też na sędziów. Ich praca, przy tej rangi zawodach, gdzie emocje są spiętrzone do granic możliwości, jest naprawdę wyczerpująca, wymaga wiedzy, refleksu, „chłodnej głowy”, zdecydowania i głębokiej uczciwości. To też są Bohaterowie Pucharu Świata!
PeSzy
archiwum >>>
John Brzenk – czas pokaże, czy wrócę do sportu
Znamy Polską Kadrę Nemiroff World Cup 2011
Znamy najsilniejszych Kłodzka
Miej odwagę zwyciężać