O poziomie tegorocznego Pucharu Polski i walkach swoich zawodników mówi Marcin Lachowicz. ()
Jesteś zadowolony z osiągnięć swoich zawodników?
Oczywiście. W końcu jeden z nich zdobył tytuł najsilniejszego Polaka na lewą rękę, a kolejny drugie miejsce. Myślę, że jest to powód do dumy. Zresztą myślę, że 15 medali przywiezionych do domu przez 7 zawodników to niezły wynik.
Któryś z zawodników cię zaskoczył?
Nie. Nie było moim zdaniem zbyt wielu niespodzianek. Może w niższych kategoriach, ale w wyższych kategoriach osoby, które były predysponowane do medali – zdobyły je. Wiedziałem, na co ich stać i nie zaskoczyli mnie. Może Alex Kurdecha na prawą rękę osiągnął wyniki poniżej swoich możliwości, ale w kolejnym dniu w pełni się zrehabilitował.
Jak oceniasz poziom tegorocznego PP?
Na pewno brakowało kilku zawodników, ale niestety ostatnimi czasy PP rangą w stosunku do lat poprzednich – obniżył loty. W związku z czym przyjeżdża coraz mniej zawodników, nie było dobrych armwrestlerów z Jaworzna, zabrakło Janka. Gdyby byli na pewno mogło się to inaczej potoczyć.
W takim razie, puszczając wodze fantazji - jakby potoczyła by się kat. OPEN, gdyby był Janek czy Natan?
Na pewno byłoby ciekawiej i na pewno podium nie wyglądało by tak samo. Myślę, że na lewą rękę w finale walczyłby Janek z Alexem, a wygrałby lepszy.
Na prawą natomiast sądzę, że gdyby było więcej zawodników, walki mogłyby się ułożyć inaczej. Myślę jednak, że Natanowi nie udałoby się obronić tytułu.
W tym roku nie było żadnych protestów. Jak sądzisz, z czego to wynika: z doświadczenia sędziów czy świadomości zawodników?
Głównie wynika to z tego, że nie było Lachowicza jako startującego (śmiech)
Co za akt samokrytyki.
No nie, bądźmy poważni. Myślę, że zaistniała sytuacja opiera się na kwestii związanej z faktem, iż zawsze staram się do maksimum wykorzystać zaistniałe możliwości techniczno-taktyczne przed oraz w czasie walki, a nie wszyscy sędziowie są w stanie dostatecznie uzasadnić swoją decyzję. Dlatego do sędziowania niektórych sędziów miewam pewne uwagi. Jeżeli chodzi o zniżkową tendencję liczby protestów sądzę, że jest to podyktowane faktem, że wielu zawodników doszło do wniosku, że protesty bardzo rzadko rozpatrywane są po ich myśli, a przy tym wiąże się to dla nich z dodatkowymi kosztami.
A to zupełnie inne podejście, niż to, z którym do tej pory się spotkałam. Słyszę raczej o wyższym poziomie sędziowania i samych zawodników.
Ja nie zauważyłem, aby poziom jakoś szczególnie wystrzelił w górę. Myślę, że protestów nie było głownie dlatego, ponieważ nie było zbyt wielu kontrowersyjnych walk, trudnych sytuacji czy znaków zapytania.
Iza Małkowska
archiwum >>>
David Shead: Moim zdaniem...
Maciej Sośnicki: „ Nikt nie rodzi się idealnym trenerem”
AAF I PAL stworzą drużynę narodową USA w armwrestlingu, która weźmie udział w Igrzyskach!
Po XV PP w Gniewie: Jakub Janczy