O armwrestlingowych zasadach, różnicach między siłowaniem amerykańskim, a europejskim, a także o początkach swojej kariery opowiada jeden z najbardziej rozpoznawalnych armwrestlerów świata. ()
Możesz opisać technikę w jakiej walczysz?
Żeby opisać swoją technikę trzeba spojrzeć na moje mocne strony. A moimi silnymi stronami są biceps i triceps. Moją strategią jest ułożenie się w pozycji takiej która zaangażuje jak największe pokłady mojej siły z tricepsa i bicepsa. Nie ma znaczenia, czy jest to top roll, hak czy nacisk boczny.
Opisujesz na czym się skupiasz przed walką, a co robisz po komendzie ready go? Jaki jest kierunek twojego ruchu?
Po komendzie ready go chcesz być w ofensywie. Moim zdaniem szansa na zwycięstwo jest wtedy gdy jesteś atakującym. Jeśli jesteś w defensywie masz mniejsze szanse na zwycięstwo. Zawsze atakuj.
Jak wy Amerykanie czujecie się na zawodach europejskich? Tu nie ma amerykańskich zasad.
Dopóki rozróżniamy podział na amerykańskie czy europejskie standardy, uważam, że europejskie są bardziej ostre. Ale sądzę europejscy armwrestlerzy są mniej techniczni, ale silniejsi. Tak więc porównując Amerykę do Europy to różnica jest duża.
Jakie są różnice w zasadach?
Główne różnice są, jeśli porównasz profesjonalny armwrestling z amatorskim. W amatorskim są zawody z podwójnymi eliminacjami, a w profesjonalnych tego nie ma. Tam masz tylko jednego przeciwnika któremu stawiasz czoła, to jest profesjonalny armwrestling. Zarówno amatorskie jak i profesjonalne to jest armwrestling, jednak są to kompletnie różne rodzaje siłowania na rękę. Osiągnąłem spore sukcesy w armwrestlingu profesjonalnym ponieważ miałem sześć rund na poznanie swojego przeciwnika. Miałem 6 rund na przetestowanie różnych kątów, więc inaczej jest na amatorskich zawodach gdzie wystarczy jeden błąd, żebyś znalazł się w dużych kłopotach.
Czy można powiedzieć że Rosjanie przegrywają na amerykańskich turniejach, ponieważ nie przywykli do amerykańskich warunków?
W Ameryce nie mamy jednego specyficznego rodzaju stołu, z taką samą poduszką. Każde stowarzyszenie w USA ma różne stoły i różne poduszki. Rosjanie przegrywają, ponieważ nie ćwiczą na takich stołach, na jakich później walczą w Ameryce. Ale to działa też na odwrót, gdy my przyjeżdżamy do Europy. Jeżeli my nie mamy stołu Mazurenko, jesteśmy w dużych opałach. Ja na szczęście mam stół Mazurenko, kocham na nim ćwiczyć. Mogę się też przygotować na zawody za Oceanem.
Czy to jest dobrze, ze jesteśmy różni w armwrestlingu, ze idziemy dwiema różnymi drogami – w Europie i za Oceanem?
Myślę, że to jest ok. Myślę, że my Amerykanie i wy Europejczycy jesteśmy różni, że to wspaniale kiedy się spotykamy. Myślę, że jest to dobre doświadczenie dla sportowców.
Jak zmienił się armwrestling?
Dziś jest bardziej techniczny. Widzę, że sportowcy którzy trafiają do sportu są inaczej wysportowani, niż ci, których widzieliśmy kiedyś. Widzę wyższych chłopaków z dłuższym przedramieniem, mają większe dłonie i to moim zdaniem jest zaletą dzisiejszego armwrestlingu.
Jak widzisz przyszłość armwrestlingu? Głownie mam na myśli popularność tego sportu.
Armwrestling jeżeli będzie bardziej popularny, to dzięki turniejom profesjonalnym, 6-cio rundowych a nie przez mistrzostwa podwójnych eliminacji, ponieważ zawody są długie, a same walki krótkie. Strategią mistrzostw amatorskich jest wygrać tak szybko, jak to możliwe. Jest jednak różnica, jeżeli przechodzimy do profesjonalnych zawodów, ponieważ tam mamy 6 rund, w których wytrzymałość odgrywa dużą rolę. Jeżeli jesteś wytrzymały i przegrasz 2 pierwsze rundy, to ciągle masz szansę bo pozostają ci cztery. Często w zawodach amatorskich walka trwa tak szybko, że widzowie nawet nie wiedzą co się stało, a w profesjonalnych masz okazję wyrazić się, pokazać emocje publiczności i to jest komunikacja dwustronna. I ta widowiskowość jest przyszłością armwrestlingu.
Armwrestling jest dosyć młodym sportem, czy myślisz, że system zasad jest dobrze skonstruowany?
Zasady w armwrestlingu nie są perfekcyjne i nie wierzę w to, że kiedykolwiek będą. Myślę, że tu i tam możesz zrobić zmiany, ale zależy to też od tego, jaki armwrestling praktykujemy: profesjonalny czy amatorski. Aktualnie nie mam nic przeciwko zasadom w amatorskim armwrestlingu. Myślę, że te zasady mogą wyglądać, jak w przyszłości na Olimpiadzie. Wszystko musi być perfekcyjne, powinno się być profesjonalnym atletą, a jeżeli byłby jakiś mały błąd powinien być wyłapywany i ja się z tym zgadzam. Nie mam nic przeciwko surowym zasadom.
Powiedz nam o swoich początkach, czy używaliście profesjonalnych stołów?
Nie były to stoły typu Mazurenko, ale były bardzo fajne. Miały kwadratowe poduszki w linii prostej, nie na zewnątrz. Były trochę inne, ale nie bardzo. Moja opinia jest taka, że stoły nie ewoluowały zbyt mocno.
Czym jest armwrestling w twoim życiu? Jaka jest twoja historia?
Moja historia jest taka, że w szkole grałem w baseboll. Straciłem miłość do baseboluu przez pewne polityczne gierki. Jednego wieczoru oglądałem TV, zobaczyłem „Over the Top” i przypomniałem sobie, że w liceum byłem dobry w armwrestlingu. Brzmi to może naiwnie, ale tak było. Nigdy nie przegrałem, byłem mocnym kolesiem. Pomyślałem sobie że znajdę jakieś zawody, w Internecie znalazłem lokalny turniej, wziąłem w nich udział i wtedy wygrałem po raz pierwszy. Zająłem 3. miejsce. A teraz opowiem coś, o czym zawsze opowiadam ludziom: nigdy nie przegrałem w liceum. Na moim pierwszym meczu który rozegrałem na prawdziwych zawodach szybko zostałem dociśnięty do poduszki. Nie mogłem w to uwierzyć. Byłem w depresji, zszokowany. Nie mogłem uwierzyć, jak to się stało. Przyszedł do mnie jakiś chłopak i powiedział: posłuchaj, to są twoje pierwsze zawody? Powiedziałem: tak. Poradził: zrób tak - złap kolesia, ściśnij go tak mocno, jak potrafisz, podciągnij go ręką do siebie tak, jak potrafisz, na komendę „ready go” – uderz w bok. Kiedy mój drugi pojedynek nadszedł złapałem go tak mocno jak potrafiłem, przyciągnąłem mocno i zrobiłem to! Uderzyłem mocno w bok! Poczułem natychmiastowy przypływ adrenaliny. Czuję to też teraz, kiedy o tym opowiadam. To było fenomenalne doświadczenie! Mogę to porównać do nokautu w boksie. Od tego momentu zakochałem się w armwrestlingu.
Zawsze uważałem się za silnego kolesia, ceniłem sobie sporty w których walczy się przeciwko komuś, gdzie konkurowałem z kimś indywidualnie. Zawsze lubiłem walczyć, ale nie lubiłem dostawać w twarz. Armwrestling mi podpasował.
gk, im
archiwum >>>
Jarosław Zwolak: „Szkoda, że pomysł nie wypalił”
Z kulturystyki do siłowania. Część 1
Nieznany „konik” na medialnym torze wyścigowym
Patryk Weterle: „Zignorowano mnie”