Będąc w Monachium mam okazję rozmawiać z Dmitrym Shpannagelem, brązowym medalistą na lewą i vicemistrzem na prawą rękę w kategorii mężczyzn do 90 kg MŚ w 2014 na Litwie. ()
II: Czas leci, a ty jak widzę nie stoisz w miejscu, od tylu lat! Gratuluję sukcesu na MŚ! Powiedz mi, jak tam było?
DS: Ponieważ w pilnej sprawie musieliśmy jechać do Rosji, opuściłem istotny proces regeneracji i odpoczynku przed meczami. W ciągu dwóch tygodni przejechaliśmy cztery kraje i do Litwy dotarłem z "pełną bańką". Myślę, że w mojej kategorii na prawą rękę byłem najsilniejszy, ale nie mam zwyczaju odgrażać się pięścią po przegranej. Zbytnio się zrelaksowałem podczas pierwszej walki z Getalo, a w finale nawet się nie spotkaliśmy, co mnie zmartwiło. Już nie mogę się doczekać rewanżu!
II: Twoja kategoria nigdy nie była łatwa - Stoyan Golemanov, Spartak Zoloyev, Irakliy Gamtenadze, Raymond Antonovich, Igor Paseka, wszyscy to zwycięzcy ME i MŚ! Który był najtrudniejszy?
DS: Z wieloma udało mi się walczyć na lewą rękę. Spartak raz wygrał na faule, ale i tak czułem się pewnie. Przed finałami miałem skurcze przedramienia lewej ręki. Masowałem mięśnie całą przerwę, prostowałem kręgi szyjne, użyłem lodu i magnezu, próbowałem wszystkiego, ale nic nie działało. To wszystko z powodu braku regeneracji przed zawodami; mój grafik był bardzo napięty. Na prawą rękę wszystko mniej więcej poszło dobrze . Spartak niestety nie walczył na prawą. Wygrałem ze Stoyanem Golemanovem 2 razy, wydaje mi się, że z powodu mojej siły. Raymond Antonovich zawsze sprawiał mi więcej problemów na lewą, niż na prawą. Tym razem nie spotkaliśmy się na MŚ. Najciężej było jednak z Getalo. Musiałem go wyłapać na starcie, walczyć z mocą, ale niestety nie siłowaliśmy się!
II: Co teraz liczy się w twoim życiu najbardziej, poza armwrestlingiem?
DS: Jest jeden chłopak, Nikita Onishchenko. Jego historia jest znana na świecie (został zaatakowany przez pracownika hotelu w Grecji, gdzie był z mamą na wakacjach – przyp. red.). Jestem jego oficjalnym przedstawicielem i organizuję mu opiekę medyczną w Niemczech, rozwiązując problemy życia codziennego. Zarządzam prawnikami, negocjacjami, podpisuję kontrakty i piszę listy do ministrów, parlamentarzystów, fundacji i organizacji.
Problem jest duży i czasochłonny, trzeba walczyć tak twardo, jak przy stole armwrestlingowym tyle, że z wieloma przeciwnikami naraz.
II: Jakie kolejne turnieje masz w planach?
DS: Mistrzostwa Niemiec, mam nadzieję. Chciałbym ustanowić niepobity dotąd rekord - 10 lat zwycięstw z rzędu na obie ręce. Mam nadzieję, że mi się uda!
II: Jak rozwinie się armwrestling - w kierunku amatorskim czy pro?
DS: W kontekście tego, co dzieje się w sporcie amatorskim - straciłem całą nadzieję. To tragedia! Sprawa medali i testów dopingowych na ostatnich MŚ - sól w ranie! Potrzebujemy świeżej krwi, nowych oficjeli w sporcie. Przyszłość to pro armwrestling - media i rozrywka!
II: Uważasz się za pro, czy amatora?
DS: Amatora z manierami profesjonalisty.
II: Z jakimi profesjonalistami chciałbyś się zmierzyć w walce?
DS: Jestem gotów na Todda Hutchingsa, po obowiązkowych testach na doping!
II: Jaki jest sekret twoich treningów przed zawodami? Jakie ćwiczenia lubisz najbardziej?
DS: Staram się trenować przekrojowo, do każdej sytuacji. Preferuję top-roll, ale ci którzy ćwiczą ze mną mówią, że jestem już gotów do walki hakiem.
II: Jak często siłujesz się w Niemczech? Masz godnych sparring partnerów?
DS: Nigdy nie trenuję z Niemcami. Interesujący przeciwnicy są bardzo odlegli geograficznie. Przyjeżdżają do mnie goście z Austrii, 500 km stąd. Są tak zdeterminowani, że przyjeżdżają w 3 samochody! Lubię z nimi ćwiczyć i rozmawiać, pokazywać wszystko co umiem!
II: Wiele lat poświęciłeś na armwrestling. Poradź coś młodym pokoleniom, jakich błędów powinni unikać?
DS: Tym, którzy decydują się na ten sport, radzę na początku nie przeciążać ciała, dać mu czas do adaptacji, słuchać jego głosu. Nie używajcie chemii! Taka droga będzie dłuższa, ale bardziej wydajna. Znajdźcie dobrego trenera, który będzie bratem i przyjacielem, tak wielu ich jest w tym sporcie! Sport buduje charakter. I najważniejsze - bądźcie "Napoleonem"! Stawiajcie sobie nieosiągalne cele, a staniecie się mistrzami! Wasza droga będzie składać się ze zwycięstw i porażek, turniejów i nagród, ale najważniejszy cel niech zostanie na horyzoncie, daleko przed wami, zawsze wyznaczając drogę!
Rozmawiał Ilya Izman
archiwum >>>
Nowe projekty, Mazurenko w formie
KOMUNIKAT FAP
Trenuj na maszynach Mazurenko!
Złoty Tur obchodzi dziś 15. urodziny!