Jakbyście, Szanowni Czytający byli nieco starsi to odczytalibyście nawiązanie do wiersza „Kwiaty Polskie” chyba Tuwima jest ten wiersz… Bukiety były dwa. Jeden w barwach Szwecji, drugi biało-czerwony. Marlena wygrała sześć zero z Malin i jej Vendetta sprawiła, że zrobiło się bardzo „po polsku” w Hali Ośrodka Sportu w Rumi. Polacy pokazali się w kategoriach – oględnie mówiąc – skromnie nieco, poza Lucjanem. No i w open, o ile wszystko widziałem, a widziałem dobrze – nie było nikogo z naszych. Mówi się trudno i jutro też jest dzień. ()
W drugiej połowie dnia rozegrano kategorię open, o tym później, oraz trzy pojedynki Vendetta. W pierwszym Trubin przegrał do zera, w trzecim Devon przegrał 1:5 choć powinien przegrać również do zera. Napiszę o tym później.
Marlena natomiast, w swoim pojedynku pokonała Szwedkę sześć do zera. I niech nikogo nie zmyli wynik! Sześć do zera nie oznacza, że wygrana przyszła lekko! Szwedka nie popełniała błędów, ale za to Marlena… też nie! Nasza zawodniczka była ekstremalnie skoncentrowana! Naprawdę to było widać! To ona dyktowała warunki, szczególnie w ustawieniach sędziowskich i to ona wykorzystywała każdą możliwość. Malin – ajem sorry – nie istniała przy stole, ale to nie wynikało z jej słabości, ale z tego że Marlena była o wiele mądrzejsza! Spokojna i bardzo bystra – głupie słowo, ale chodzi o bystrość w ocenie sytuacji. Podkreślam szczególnie przy ustawieniach sędziowskich. Nasza zawodniczka pokazała: spokój i pewność siebie. Tak się gra!
Moim zdaniem teraz dla Marleny czas odpoczynku, bo się jej należy, czas zbierania owoców. Było trudno przygotować się do tej walki, nie wszystko szło po jej myśli.
Dziś – mimo niektórym okolicznością – mogła ofiarować wygraną swojej mamie, siostrze na urodziny, pieskowi i wszystkim z Ekipy, którzy pomagali w przygotowaniach. Gratulacje Marlena i dzięki za „polski wieczór”. Teraz na spokojnie mogę powiedzieć, że ani przez moment nie wątpiłem w twoje zwycięstwo. Co dalej? Kto następny do pokonania?
Jeszcze nie trzeba o tym myśleć. Na razie odpoczynek!
W pierwszej Vendettcie było sześć do zera. Dmitry Trubin zamiast Lewana mógłby sobie ustawić równie dobrze betonowy słup, lub ścianę. Levan nie był do pokonania!
Kto następny? Nie wiem, ale Igor pewnie już ma plan. Szkoda Trubina, ale przegrać z takim gościem to nie jest wstyd. Jak bardzo jeszcze Lewan może poprawić swoją formę? Nie wiem! Ale wydaje się , że na razie nikt nie może Gruzina pokonać.
Denis pokonał Devona pięć do jednego, choć w zasadzie ostatnia runda też była na jego korzyść. Było to zwycięstwo lekkie, łatwe i przyjemne. Żal trochę było patrzeć na bezradnego Kanadyjczyka.
Pierwszy dzień minął szybko i ciekawie. Druga część czyli open i walki Vendetta w ciekawej oprawie i emocjonujące, choć open rozegrane wśród ośmiu jedynie zawodników nieco mnie rozczarowało. Ale, o tym jutro.
Na dziś to wielkie gratulacje dla Marleny!
archiwum >>>
Dawid Bartosiewicz zdobył srebro!
Kasia z Podlasia!
Zloty Tur-2018: wyniki
Lucjan Fudała z brązem!