Malezja - Skarszewy – Vendetty URPA/PAL. Za nami już impreza, która moim zdaniem przejdzie do historii i polskiego, i światowego armwrestlingu. Dwaj Bracia Bartosiewicz reprezentowali Polskę. Jeden wygrał, drugi niestety nie, ale to jest najlepszy „zadatek” na kolejne pojedynki rankingowe. Zapytacie pewno – skąd w tytule Malezja? To wyjaśnię na końcu, jeśli ktoś cierpliwie przeczyta, to się dowie. ()
Zawodnik z Ukrainy Bogdan Ivakhnenko okazał się piekielnie szybki. Ale to nie koniec.
Tu - zamias słów, niech mówi obraz! A jak coś to pod spodem też są litery!
Był też bardzo skoncentrowany i wykorzystał dosłownie każdą możliwość, żeby pokonać Piotrka. Naszemu zawodnikowi – niestety odnowiła się kontuzja. Dopóki mógł – stawiał opór, ale w efekcie przegrał do dwóch. Wkrótce na armpower.net znajdziecie więcej materiału o Bogdanie, bo – moim i nie tylko moim zdaniem – on właśnie zaczyna marsz do wielkiej profesjonalnej kariery. Wnoszę to z naszej krótkiej rozmowy. Ten zawodnik jest tak bardzo zmotywowany, że musi, po prostu musi iść dalej do czołówki. Ale ta jego „motywacja” to coś znacznie więcej, niż deklaracje. Bogdan ma „potencjał” bardzo konkretny. W czym widzę ten potencjał – napiszę przy innej okazji.
Piotr Bartosiewicz chciał odnieść zwycięstwo dla swojego malutkiego synka – Leona, który dosłownie kilka dni temu przyszedł na świat. Wygranej nie było, ale na zawsze będzie świadomość, że każdego roku – urodziny Leosia będą jednocześnie oznaczały ważną datę w historii armwrestlingu. Pozdrawiamy Mamę i Synka. Piotrkowi życzymy, żeby kontuzja zaleczyła się szybko.
Dawid Bartosiewicz wygrał zdecydowanie z Litwinem. Mantas Asmonas – niewiele mógł zrobić wobec dynamiki Dawida.
Zatem mamy dwa zadania dla Bartosiewicz Brothers Team: Piotr – szybko się zregenerować i po odpoczynku – celować w kolejnego rywala. Dawid – szukać następnych wyzwań!
Powodzenia!
Kto nie musi – niech nie czyta, to moje „instynktowne” refleksje. Dawno, dawno temu, kiedy Igor Mazurenko zaczynał organizować polski, a później europejski armwrestling – w różnych miejscach odbywały się różne zawody. Na rynkach, w klubach, na jarmarkach. To „działało” doskonale, ale… działało – wtedy, na miarę tamtych czasów. Każdemu z uczestników takich imprez, na początku dwudziestego pierwszego wieku Igor mógł powiedzieć o swoich planach. Powiedzieć! Tylko powiedzieć! Wszystko było „narysowane” ale nie było niczego realnego.
Dziś zawodnicy, uczestnicy POLISH OPEN PROFESSIONAL LEAGUE IN ARMWRESTLING – widzą konkretną przyszłość. Są już zawody w Skarszewach, a z tych zawodów… Prosta droga do kolejny, coraz ważniejszych, coraz bardziej prestiżowych i – co ważne – przekładających się na nagrody – imprez. Skarszewy dziś – to stacja początkowa dla kolejnych zawodników!
Stacja – początek drogi do kariery zawodowej.
Każdy uczestnik Turnieju Rankingowego ma już swoje miejsce w klasyfikacji. Ma swoje – wypracowane – punkty rankingowe. Teraz czas na planowanie drogi!
archiwum >>>
Gratulacje dla Radka Kwietniewskiego!
Gratulacje dla „Gralak Team”!
Kydyrgali Ongarbaev: To bardzo cenne zwycięstwo!
Armfight rankingowy – co to oznacza?