... myśląc, że jestem największym armwrestlerem na świecie! ” Poznajcie Seana "BOOM" Hancocka, człowieka wielu pasji! A do tego... faceta, który startował w zawodach rodeo! A przecież rodeo to ulubiony sport naszego wicepremiera! Przepraszam za ten wtręt... Ale ja też lubię rodeo. I często jeżdżę Nowogrodzką... Sorry... ()
PeSzy: Witamy na armpower.net po raz pierwszy. Powiedz nam coś o sobie.
Sean "BOOM" Hancock: Cześć wszystkim, nazywam się Sean Hancock. Jestem trenerem personalnym, dietetykiem sportowym, pośrednikiem w handlu nieruchomościami, sportowcem amwrestlingowym, promotorem i sędzią. Jestem człowiekiem rodzinnym pochodzenia szkockiego i irlandzkiego. Urodziłem się w Laurel, w stanie Missisipi, w USA. 29 maja 1977. Oto moja historia.
PeSzy: Jakie było Twoje dzieciństwo i kiedy poznałeś armwrestling?
Sean „BOOM” Hancock: Dorastałem w rozbitej rodzinie. Dzieciństwo było trudne. To był czas przed telefonami komórkowymi, bez klimatyzacji, bez gier do zabawy, tylko do pracy, każdego dnia. Wywóz siana z pól latem i papierówki z lasu w zimie. Mieszkałem z tatą, a on zawsze “był w pracy”.
Moje irlandzkie pochodzenie sprawiało, że raz po raz wpadałem w kłopoty. Dopiero w połowie lat 90. w szkole wojskowej po raz pierwszy zetknąłem się z armwrestlingiem. Chociaż byłem bardzo młody i chudy, potrafiłem pokonać ludzi dwa razy większych ode mnie i zakochałem się w tym. Ożeniłem się z ukochaną z dzieciństwa w 1996 roku w wieku 19 lat, a następnego lata urodził mi się syn. Nie wiedziałem, że istnieją turnieje armwrestlingowe, więc parałem się armwrestlingiem w nocnych klubach i na rodeo, w których też startowałem. Obstawialiśmy pieniądze i rywalizowaliśmy na tylnej bramie pickupa. Uważam to za bezpieczny i legalny sposób walki i unikania kłopotów.
PeSzy: Jak wygląda Twoje życie rodzinne?
Sean „BOOM” Hancock: W moim domu byłem głównie ja i dwójka moich dzieci. Moja córka urodziła się w 2002 roku, a dwa lata później opuściła nas żona i wyprowadziła się z innym mężczyzną. Porzuciłem na jakiś czas wszystkie sporty i skupiłem się na moich dzieciach i pracy. Na początku było nam bardzo ciężko, ale dostosowaliśmy się i moje dzieci okazały się mądre, piękne i pełne szacunku. Teraz mój syn ma 23 lata i mieszka w swoim domu blisko mnie. W domu większość czasu spędzam z córką i psem „O”. Mój pies jest moim największym towarzyszem i podróżuje ze mną podczas codziennych czynności nawet na motocyklu. Oboje moje dzieci są bardzo uparci i często się kłócą. Ale to naprawdę świetne dzieciaki i niczego bym nie zmienił. Mam błogosławione życie.
PeSzy: Kiedy zacząłeś startować w armwrestlingu?
Sean „BOOM” Hancock: Po raz pierwszy o turnieju armwrestlingowym usłyszałem w 2006 roku. W tym momencie byłem niepokonany we wszystkich poprzednich walkach o pieniądze. To miało się zmienić. Poszedłem na swój pierwszy turniej, myśląc, że jestem najlepszym armwrestlerem na świecie. Wszedłem do grupy zawodowej, myśląc, że nikt nie może mnie pokonać. Powalczyłem dwa i wyszedłem. Nie wygrałem ani jednej walki przez cały dzień. Wyszedłem zdziwiony i z nowym szacunkiem dla sportu. Wiedziałem, że muszę nauczyć się technicznej strony armwrestlingu. Oglądałem filmy, czytałem artykuły o Johnie Brzenku i ćwiczyłem. W 2007 roku pojechałem na swój pierwszy turniej o mistrzostwo kraju i wygrałem pierwsze trzy walki, po czym poczułem dziwny ból w łokciu. Nie wiedziałem, co to jest, więc nadal przeciskałem się przez ból. W następnej rundzie całkowicie zerwałem ścięgno w prawym łokciu, kończąc dzień. Do tej pory byłem tylko praworęcznym armwrestlerem. Podczas rekonwalescencji po tej kontuzji przez cały rok przekonałem się, że mogę siłować się też na lewą rękę.
PeSzy: Jakie inne sporty poza armwrestlingiem uprawiałeś?
Sean „BOOM” Hancock: Dorastałem w sportach takich jak biegi, futbol amerykański, baseball, piłka nożna, karate i rodeo, ale nie powiedziałbym, że byłem w nich dobry.
Kiedy dorosłem, zacząłem jeździć na bykach i byłem w tym dobry, ale wymagało to dużo podróży, a moje dzieci były małe. Fitnessem zajmowałem się całe życie. Brałem udział i wygrałem kilka triathlonów. Pływanie było moją najlepszą terapią kontuzji armwrestlingowych. Był taki czas, kiedy każdego dnia pływałem dwie mile jako psychoterapię i fizjoterapię.
PeSzy: Skąd wzięła się ksywa „Boom”?
Sean „BOOM” Hancock: To nie zawsze było Boom. Kiedy byłem dzieckiem, był to „Axle”, ponieważ ludzie mówili, że wyglądam jak Axle Rose z grupy rockowej i ról Guns&Roses. Miałem wtedy długie rudawe blond włosy. Wyrosłem z tego przez moje nastoletnie lata. Jeśli chodzi o Boom, od wielu lat jestem trenerem sportów młodzieżowych. Za każdym razem, gdy któryś z moich graczy zrobił coś wielkiego, krzyczałem „BOOM” tak głośno, że słyszał mnie cały kompleks. Zawodnicy szybko zaczęli nazywać mnie „Coach Boom” i to się przyjęło. Teraz Boom jest swego rodzaju podpisem, kiedy wygrywam mecz. Zawsze tak krzyczałem i naprawdę nie wiem dlaczego.
PeSzy: Jesteś człowiekiem wszechstronnym...
Sean „BOOM” Hancock: W życiu osobistym i zawodowym jestem tatą w pełnym wymiarze godzin, a następnie zajmuję się handlem nieruchomościami i szkoleniem osobistym. W sporcie armwrestlingowym jestem ambasadorem USA w URPA i PAL. Jestem sędzią IFA, URPA i USAA oraz promotorem dla USAA i PAL. Jestem głównym dystrybutorem sprzętu Mazurenko w Stanach Zjednoczonych oraz sportowcem sponsorowanym przez Frog Fuel, Mazurenko Equipment i Freeze sleeve. Jestem właścicielem Missisipi Arm Fighter inc. i obsługuję Team Missisipi wraz z kilkoma członkami mojego zespołu, Bradem Mannem i Rance Claytonem. Jako sportowiec zajmuję pierwsze miejsce na lewą rękę w Missisipi i jestem w pierwszej piętnastce w Ameryce Północnej. Jestem stanowym i pięciokrotnym mistrzem międzynarodowym. W 2019 roku zająłem 4 miejsce w swojej dywizji na mistrzostwach świata IFA.
PeSzy: Jaki jest Twój harmonogram treningów?
Sean "BOOM" Hancock: Budzę się o 4 rano. Jestem na siłowni o 5 rano i zwykle trenuję po dwie godziny dziennie. Jeśli zbliża się coś dużego, każdego dnia dodaję dodatkową godzinę. Nigdy nie trenuję z dużymi ciężarami, ale każdego dnia trenuję do upadku. Wykonuję dużo ćwiczeń statycznych i codziennie trenuję pod kątem wytrzymałości. Uwielbiam 6 rund Vendett, ponieważ mam większą wytrzymałość niż większość. Moje największe wyzwania treningowe to wspinaczka na linę i jedną ręką. Nienawidzę ich, ale nadal robię je kilka razy w tygodniu. Oprócz treningu na siłowni mamy bardzo dużą drużynę Missisipi i często spotykamy się na treningu przy stole.
PeSzy: Czym według ciebie stanie się amerykański armwrestling w przyszłości?
Sean "BOOM" Hancock: Najpierw chciałbym podziękować Denise Wattles i Leonardowi Harklessowi z USAA za to, że przed laty dali mi szansę i pozwolili mi zostać certyfikowanym promotorem USAA. Od tego czasu poświęcili dużo czasu na przygotowanie mnie jako promotora i sędziego oraz trenowanie mnie jako sportowca. Wiele z tego, czym jestem dzisiaj w armwrestlingu, zawdzięczam im i kluczowym wprowadzeniom do PAL. Z tego powodu pracuję teraz dla PAL i URPA, promując ten sport w Ameryce. Każdego dnia pracuję, aby ten sport stał się popularnym sportem transmitowanym przez telewizję w Ameryce. To dużo pracy, ale da się i będzie zrobione. URPA dała nam standardy i wytyczne, abyśmy w końcu to zrobili. Potrzebujemy więcej promotorów URPA w Stanach, ale każdego dnia trochę się rozwijamy.
PeSzy: Dziękuję za czas poświęcony na podzielenie się swoją historią. Życzę powodzenia w Twoich przedsięwzięciach.
Sean "BOOM" Hancock: Również dziękuję. Ogromne podziękowania dla mojej rodziny, przyjaciół, sponsorów, kolegów z drużyny oraz USAA, IFA i PAL. Do zobaczenia wkrótce.
"BUM"
archiwum >>>
Czy potrzebujemy Igrzysk Olimpijskich?
Anders Axklo: Krótko i na temat!
Sto lat Igor Mazurenko
Portugalski armwrestling i „polski ślad”!