Pozdrowienia dla rodziny armwrestlingu! Nazywam się Sean Boom Hancock i dzisiaj chciałbym zabrać was za kulisy życia największego mężczyzny, jakiego widziałem. “Viking Giant” Alex Leuthauser. Górujący nad każdym tłumem, Alex mierzy niemal 7 stóp (ok. 213 cm) i waży ponad 300 funtów (ok. 136 kg). Pierwszy raz poznałem go na zawodach USAA w Reno, NV. Miałem okazję walczyć przeciwko niemu i był to prawdziwy honor, mimo że wyglądam obok niego jak Myszka Mickey. Poza jego rozmiarami byłem też bardzo zafascynowany jego skromną osobowością. Jest potomkiem prawdziwej rodziny Wikingów; kiedy walczyliśmy, słyszałem jak jego przyjaciele i rodzina skandują “Odin power” (Odin to starożytny bóg wojny wikingów). To było bardzo miłe doświadczenie, którego na pewno prędko nie zapomnę. To jest historia prawdziwego wojownika. ()
Witaj Alex, czy mógłbyś się przedstawić?
Witam z Las Vegas w Nevadzie! Nazywam się Alex Leuthauser.
Jestem Amerykaninem, ale moje korzenie sięgają do Niemiec, Danii i Szkocji. Historia mojej duńskiej rodziny sięga aż do wczesnych czasów wikingów. Urodziłem się w San Diego w Kaliforni, ale wychowałem się w Nevadzie. Spędziłem mnóstwo czasu jako dzieciak w terenie z moim tatą, zwiedzając stare kopalnie i upuszczone miasteczka. Zdecydowanie Nevada to nie tylko Las Vegas.
Co lubisz poza armwrestlingiem?
Poza armwrestlingiem lubię też komedie i bardzo podoba mi się pomysł prowadzenia podcastu w przyszłości. Lubię fizykę kwantową i podróżę. Oczywiście, bardzo cieszy mnie też dobre piwo, przyjaciele i jazda w terenie moim Jeepem Rubicon. Z upływem czasu przez to, że starałem się zostać w formie, nauczyłem się też doceniać uczestnictwo w Scottish Heavy Athletics, boks, Muay Thai oraz MMA.
Jak wygląda twój typowy dzień lub tydzień, kiedy jesteś w Nevadzie?
Jedyną stałą w moim życiu jest moja rodzina. Mam dwóch niesamowitych synów. Jeden, Dresdyn, jest w pierwszej klasie, a drugi, Carter, ma 19 lat. Obaj uwielbiają siłować się na ręce i mają ogromny potencjał. Moją niesamowitą stałą od ponad 22 lat jest też moja żona, Cheley. Gdybym miał wybrać między życiem a kochaniem jej, powiedziałbym jej w moim ostatnim tchnieniu, że ją kocham. Cheley pracuje jako pielęgniarka w hospicjum, często dzwonią po nią w środku nocy do nagłych przypadków lub do zgonów. To jeszcze bardziej wzmaga naszą potrzebę elastycznych grafików. Jednakże w wolnym czasie bardzo lubię przejażdżki i pisanie komedii.
Jaki jest twój zawód poza armwrestlingiem?
Miałem mnóstwo naprawdę świetnych możliwości, żeby funkcjonować na różnych stanowiskach. Moje talenty i umiejętności zawsze się doskonalą i ciągle szukam nowych możliwości, nigdy nie boję się nowych rzeczy. Staram się trzymać tego nastawienia, żeby mieć jakąś perspektywę na życie. Pracowałem podczas studiowania Criminal Justice [kierunek podobny do kryminologii, dokładne tłumaczenie to sądownictwo karne – t.n.]. Kiedy miałem dwadzieścia-kilka lat, zostałem zastępcą szeryfa. W mniej niż 2 lata zostałem awansowany na Field Training Officera [oficer, który zajmuje się szkoleniami w terenie – t.n.]. To był ogromny honor – bronić i służyć mojej społeczności. Około 2007 roku zrozumiałem, że zmieniające się rozkazy i polityka nie były dla mnie, więc zrezygnowałem ze służby. Pozostając skromnym, następne 10 lat to była ruletka, brałem z pokorą wszystko, co przychodziło w moją stronę. Cóż, prawie wszystko. Udało mi się zremodelować i odświeżyć cztery nieruchomości, które później sprzedałem. Z innych źródeł dochodów, pracowałem też w żelazie dla nowego budynku TESLA oraz byłem nauczycielem na zastępstwo. Zatrzymałem się jako specjalista ochrony dla MGM Grand na kilka lat i asystowałem w koordynacji odpowiedzi na strzelaninę na Route 91 w Mandalay Bay. Aktualnie planuję otworzyć swój własny biznes w przeciągu najbliższych 2 lat. Co do przychodów, jestem uzbrojonym specjalistą od bezpieczeństwa wobec przemysłu marihuany konopnej w Las Vegas.
Jak i kiedy zacząłeś zajmować się naszym sportem?
W 2013 roku zmarł mój ojciec, Richard. Byłem zdruzgotany... relacja, której nigdy nie mogłem już mieć ani zreplikować. Był niesamowitym myślicielem i świetnym szachistą, chociaż nigdy sportowcem, i cierpiał na skoliozę. Obaj chwaliliśmy i podziwialiśmy armwrestling. To ku jego pamięci zmotywowałem się do wzięcia udziału w moich pierwszych zawodach. Zapisałem się na UAL 4 w Las Vegas i wygrałem nawet jeden pojedynek. Od tamtej pory zakochałem się w tym sporcie na dobre. Spotkałem tam Toma Nelsona, który był bardzo miły i zaprosił mnie do trenowania z California Armbenders. Tam właśnie poznałem Jonathana Vazqueza i zacząłem trenować z nim i drużyną Northern Nevada Team co tydzień.
Biorąc pod uwagę twoje rozmiary, bardzo interesuje mnie przebieg twoich treningów. Co masz w harmonogramie, jak wyglądają twoje ćwiczenia?
Jestem bardzo wdzięczny za moje obecne możliwości treningowe tu, w Las Vegas. Nasza drużyna i rodzina armwrestling, Sin City Hookers, siłuje się co najmniej raz w tygodniu. To prawdziwa rodzina, grillujemy razem i imprezujemy, przyprowadzamy nasze żony i dzieci, razem obchodzimy święta i świętujemy zwycięstwa. Mam również możliwość trenować z Erikiem Spoto w jego siłowni Sin City Iron. Jego siłownia ma jedne z najbardziej zaawansowanych sprzętów, jakie można dostać teraz na rynku. Sin City Iron to siłownia z nastawiniem “drzwi zawsze są otwarte” i stołami do armwrestlingu na miejscu - zachęcam wszystkich sportowców do zatrzymania się tam podczas pobytu w Las Vegas. Jestem niesamowicie wdzięczny za moich współzawodników... w tym Jonathana Vazqueza, Johna Islandera, Jeffa Alexandra i Erica Spoto. Oni sprawili, że jestem tym zawodnikiem, którym jestem dzisiaj.
Czy możesz opowiedzieć nam więcej o twoich wzlotach i upadkach w armwrestlingu?
Miałem dużo wzlotów i dużo upadków, i wolałbym nie doświadczać żadnego z tych ekstremów. Jeden z moich upadków miał miejsce podczas pojedynku na 2017 WAL w Las Vegas. To był naprawdę świetny event i niesamowite doświadczenie, żeby być w jednym miejscu z niektorymi z najlepszych zawodników na świecie. Niestety podczas jednego z moich pojedynków mój przeciwnik złamał rękę i czułem się z tym absolutnie okropnie. Jego malutki syn był tam i widział to wszystko, więc czułem się bardzo źle z tym, co się wydarzyło. Jeden z moich wzlotów to wygranie 2017 WAL Nevada State Champion title. Czułem się bardzo zaszczycony.
Co czeka cię teraz w sporcie, jakim jest armwrestling?
Chciałbym, aby każdy kolejny dzień był lepszy od poprzedniego; osobiste zyski [niekoniecznie finansowe – t.n.] są zawsze mile widziane. Chciałbym siłować się więcej, podróżując, poznawać zawodników z każdego zakątka świata. Siłowanie się w tak wielu zawodach, jak się da i tak długo, jak się da to mój cel. Abym wspiął się na kolejne szczeble armwrestlingu, muszę urozmaicać swoją technnikę i bezustannie ewoluować. To zadanie, które z entuzjazmem próbuję teraz wykonać. Mój ostateczny cel to zdecydowanie wygranie Mistrzostw Świata. Z rosnącą dyscypliną i determinacją mam nadzieję, że wszyscy się tam zobaczymy.
Od momentu, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, bardzo podobała mi się twoja spokojna i skromna natura, prawdziwy delikatny gigant. Dziękuję za wpuszczenie nas za kulisy życia “Viking Giant”. Mam nadzieję, że zobaczymy się znowu już niedługo. Do tej pory – szczęść Boże, bracie.
Boom Hancock
archiwum >>>
KRASIMIR KOSTADINOV - CZTERY PYTANIA
IFA: JESTEŚMY GOTOWI!
THREE LADIES, PART ONE
48 DNI! UWAGA!