Language
/ Kontakt /

MARATON NIERÓWNYCH SZANS! >>>

MARATON NIERÓWNYCH SZANS! # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

To był maraton, a nawet super-maraton. Tylko, że niektórzy z uczestników biegli po gładkiej drodze w dół, niektórzy pod górę, a jeszcze inni po kamieniach. Na domiar tego, kilku podjeżdżało sobie taksówkami, a jednego silne ramiona dostarczyły w lektyce i postawiły z wiwatami na kilka metrów przed metą. ()

W pięknym filmie "Romans o zakochanych", wyprodukowanym jeszcze za czasów ZSRR (Związek Radziecki – wyjaśnienie dla juniorów) na moskiewskim podwórku żył sobie trębacz, który grał, gdy mieszkańców spotykały jakieś zakręty losu.

Tu, na A1 też był trębacz, bardzo muskularny, a wybór repertuaru – nieprzypadkowy, za co chwała organizatorom!

Cóż za chichot historii… Nieopodal Biblioteki noszącej dumnie imię Lenina, po zewnętrznej zakrętu rzeki Moskwy, rozległ się utwór Gershwina „Summertime”, bardzo w tych okolicznościach adekwatny. Był, jak sądzę, zaplanowany na cześć, na powitanie sportowców ze Stanów Zjednoczonych, którzy niestety zostali w domach. Natomiast druga z melodii wprowadzających w nastrój walk – „Karawana” Ivana Tizola (amerykańskiego Rosjanina), rozsławiona przez Duke Elligntona, odnosiła się - tu jestem pewny, do samotnego reprezentanta Afryki Południowej. Jazz, amerykański produkt, swego czasu zakazany w dawnej Rosji, a jednocześnie doskonale tam znany, lubiany i świetnie wykonywany (weźmy choćby leningradzki DIXIELAND) – wspaniale nadał się na symbol zawodów, które aspirują do wyłaniania najlepszych z najlepszych na świecie.

Przed turniejem, powiem szczerze, nie za bardzo ogarniałem skomplikowany system rozgrywek. Po pierwszym dniu, nieco się przekonałem.

Dziś stwierdzam, że raz na rok – nie częściej – można taki maraton oglądać z satysfakcją, jak coś dla prawdziwych koneserów Armwrestlingu w wersji „crazy hard”.

A wyglądało to tak:

OPEN CLASS RIGHT HAND
1. CYPLENKOV DENIS (ROSJA)
2. PUSHKAR ANDREY (UKRAINA)
3. LILIEV ARSEN (ROSJA)
4. TOKAREV SERGEY (UKRAINA)
5. ZOLOEV KHAZIMURAT (ROSJA)
6. SEMERENKO ALEXEY (UKRAINA)
7. BABAYEV RUSTAM (UKRAINA)
8. SMIRNOF KONSTANTIN (BIAŁORUŚ)

Można było przez moment mieć nadzieję, że Szrek wejdzie do finału. Już osiągnął wynik jeden do zera w bitwie z Andrey Pushkarem. Fantastycznie wystartował, uderzeniem w bok i Pushkar miał jeszcze gorszą minę, niż wtedy gdy poprosiłem go o wywiad na kilka minut przed walką (dawno temu, już teraz tego nie robięsmiley). On – Andrey poniósł pierwszą porażkę, tak naprawdę pierwszy raz w całym turnieju „ktoś” mu się postawił.

Obaj z FitMax Team, ale tu nie było drużyny, tu była wojna!

A Denis czekał, przyjmując kolejne poddania od Tokareva…

Andrey otrząsnął się, zrobił naprawdę straszną minę i osiągnął remis jeden do jednego. Nadeszła trzecia, decydująca runda, którą komentator Igor Mazurenko określił mało wyrozumiale, jako „cyrk”, bo Szrek po prostu oddał rękę, zadowalając się perspektywą walki o trzecie miejsce.
A Denis nadal czekał, przyjmując kolejne poddania od Tokareva…

Szrek w walce o miejsce trzecie z wypoczętym po trzech przegranych rundach Tokarevem wydał z siebie ryk ukraińskiego „Tigra” (nie mylić z popularnym napojem energetycznym) i… teatrzyk się zrobił na całego. Przeciwnicy posypali się magnezją tak obficie, jakby planowali ucieczkę z hali po ściance wspinaczkowej. Jeden do zera, dwa do zera, nagle… jakby Tokarev się ocknął, coś się dzieje! Ale… Nic się nie stało i wynik trzy do zera dla Szreka poszedł w świat.

Wypoczęty Denis nadal czekał na wymęczonego (jednak) Andrey...

Gdy się doczekał, w pierwszej rundzie wygrał, po rozerwaniu, w paskach – lekko. Druga runda finałowego pojedynku zasłużyła na miano Rundy Wieczoru. Najpierw rozerwali się po długim rozrywaniu się, potem, w paskach… po ciężkiej bitwie, po zmianach sytuacji, wygrał Denis, ale nie przyszło mu to łatwo.

Pushkar miał taki wyraz twarzy, jak premier przyjmujący dymisję ministra spraw wewnętrznych z powodu wykrytej korupcjismiley.

A Denis? A Denis miał „zabitą” rękę! Po tych dwóch rundach miał czerwone przedramię! Był wyczerpany. Ale Pushkar był wyczerpany bardziej!

Co by było, gdyby polosowano inaczej? Gdyby inni zawodnicy, choć trochę zmusili Denisa do roboty? Czy Andrey miałby szanse?

Chyba tak!

Na zakończenie, po tym, jak obrócili stół o 45 stopni – znów wygrał Denis Cyplenkov.

Semerenko pokonał Babayeva, który musiał znaleźć w sobie ogromne, ostatnie pokłady energii, żeby wywalczyć przedostatnie (!) miejsce w walce ze Smirnofem, którego wcześniej pokonał Zoloev.

Teraz – jak to wygląda? Na przyszłość sprawa nie w tym, kiedy w końcu Andrey skończy swoją „czarną passę”, (bo kiedyś, w końcu ją przełamie), ale w tym, kiedy Szrek będzie na tyle mocny, żeby zawojować ich obu – Denisa i Andrey. Kiedy? Sądząc z prędkości postępów, jakie ostatnio robi będzie to jesienią tego roku. Gdzie? W Warszawie!

Czy to ja napisałem w materiale poprzedzającym Turniej, że gdy go rozegramy, nic już nie będzie takie, jak przedtem? Chyba ja… Sorry, zapędziłem się troszkęsmiley.

 

PeSzy

archiwum >>>

Language