Ostatnia część historii sportowca, który dołączył do rodziny armwrestlerów. ()
Transfer z kulturystyki do armwrestlingu jest możliwy, udowodnił to Grzegorz Lukashevsky. Jego zdaniem nie jest ważne to, czym się zajmowałeś wcześniej, ale to, jaki masz charakter i jak silna jest twoja wola. Jeśli nie ma bariery psychologicznej, to fizycznej także nie będzie. Tak uważa Grzegorz i przygotowuje się na najbliższe zawody w siłowaniu na rękę. To już w lutym, a jeśli Grzegorzowi nie uda się na nie załapać – następne czekają go wiosną. Zimę traktuje jako czas pracy nad sobą. Porażkami stara się nie przejmować.
Idę do przodu, pomimo wszystkich porażek – mówi świeżo upieczony armwrestler. - Oczywiście, armwrestling nie jest tak popularny, jak kulturystyka, ale czuję, że to moje miejsce. Dlatego nie zwracam uwagi na moich kolegów kulturystów, z których żaden nie rozumie mojej pasji siłowania. Wszyscy mi odradzają armwrestling, ich zdaniem to kontuzjogenny sport. Cóż, taka jest ich opinia, a ja nadal idę w tym kierunku, choć uważam, że treningi armwestlerów są o wiele cięższe, niż treningi kulturystów i zawodników trójboju siłowego.
Na początku listopada Grzegorz wziął udział w lokalnych zawodach w trójboju siłowym. Bez specjalnych treningów sportowiec zajął pierwsze miejsce w swojej kategorii wagowej. W tym dniu był najsilniejsz.
Przysiady – 227, martwy ciąg -224, wyciskanie - 143 – to wszystko przy masie ciała 101 kg.
Jestem pewien, że armwrestling czyni mnie silniejszym – opowiada Grzegorz. – Na zawodach było to zauważalne podczas wykonywania martwego ciągu. Wcześniej moje palce nie wytrzymywały 224 kg, a teraz nawet nie są narażone na wysokie obciążenia. Armwrestling daje mi sens życia, poczucie wytrzymałości ciała. Zajmując się kulturystyką nie miałem tego uczucia.
Grzegorz chce połączyć przyjemne z pożytecznym: pozostać dużym, muskularnym facetem z dobrą rzeźbą, ale także nauczyć się armwrestlingowych technik walki.
Teraz nie mogę nazwać się kulturystą – mówi Grzegorz. – Raczej jestem zróżnicowanym sportowcem. Nowoczesna kulturystyka denerwuje mnie. Niewyobrażalne dawki sterydów, narcyzm w lustrze, nuda i monotonia. Jeśli w życiu ani razu nie zmieniłeś zdania, to się nie rozwinąłeś. Przemyślałem swoje życie, zmieniłem priorytety i postanowiłem rozwijać się jako armwrestler. Czeka mnie jeszcze dużo pracy, szczególnie w kwestiach technicznych, ale mam czas na pracę nad sobą. I śmieję się z tych, którzy mówią, że zacząłem późno. Siłowanie na rękę jest jak gra w szachy z użyciem siły. A w szachy gram nieźle.
Artur Grigorian
archiwum >>>
Najchętniej czytane artykuły minionego roku!
Sergey Tokarev: podsumowanie 2014
Czy armwrestling naprawdę potrzebuje Mistrzostw Olimpijskich?
Chermen Khadayev: „Siła i technika są jednakowo ważne w armwrestlingu”