To już szósty wywiad, przeprowadzony przez Pawła Gawendę z zawodnikami Armfight Piaseczno. Tym razem Marcin Bień. Jak zaczynał i co planuje na 2018? Zapraszamy! ()
Witaj Marcinie! Opowiedz nam jak i kiedy rozpoczęła się twoja przygoda z armwrestlingiem?
Marcin Bień: Witam! Moja przygoda z armwrestlingiem rozpoczęła się w 2011 roku. Miało to miejsce podczas zawodów siłowych rozgrywanych w trakcie juwenaliów studenckich. Za namową kolegi, wziąłem w nich udział, żeby sprawdzić swoje siły. Wtedy pierwszy raz zobaczyłem profesjonalny stół do siłowania na rękę i zająłem III miejsce. Same zawody utkwiły mi w pamięci, ponieważ poznałem Łukasza Piechnę, który w finale wygrał z gościem, będącym dosłownie dwa razy większym od niego! To z nim również miałem szansę zrobić pierwsze treningi. Następnie, podczas jednych z zawodów, zapytałem Marcina Lachowicza o możliwość trenowania w klubie Armfight Piaseczno. Marcin oczywiście zaprosił mnie na treningi. Tak też trafiłem do Piaseczna, gdzie zawsze mogłem liczyć na wsparcie, porady treningowe Łukasza, Marcina, a następnie Karola Rosłona, któremu również wiele zawdzięczam.
Można powiedzieć, że wróciłeś na Polska scenę Armwrestlingową z przytupem, złoto w kategorii i Open w debiutach, potem srebro na Mistrzostwach Polski. Jakie to uczucie?
Marcin Bień: Oczywiście zwycięstwo w Debiutach, jak i srebro na Mistrzostwach Polski przyniosły mi radość, aczkolwiek bardziej cieszyłem się z samego faktu powrotu do treningów, po kilku latach przerwy od siłowania. Poza tym jestem świadomy tego, że w Polsce jest wielu silniejszych zawodników ode mnie, również w lżejszych kategoriach wagowych, dlatego znam swoje miejsce w szeregu. Nie mniej jednak motywuje to do dalszej pracy, by kiedyś dorównać tym najlepszym.
Jak często trenujesz i jakie są twoje ulubione ćwiczenia?
Marcin Bień: Co do samego treningu bywa z nim różnie, w zależności od możliwości czasowych. Przy 100% realizacji planu treningowego, staram się wykonywać 2 treningi ogólnorozwojowe i 2 treningi pod kątem armwrestlingu. Jeśli chodzi o ćwiczenia – stawiam na wszechstronność i wykonywanie wielu różnych ćwiczeń. Spośród ulubionych na pewno będą to: uginanie ramion z hantlem w różnych kątach, ściąganie z wyciągu górnego z supinacją nadgarstka oraz ćwiczenia z wykorzystaniem pasa judo wzmacniające zamek, pronację.
Wystartowałeś również na ME w kategorii do 100kg i zająłeś 9 miejsce. Jak oceniasz poziom zawodników z którymi walczyłeś?
Marcin Bień: Tak, miałem przyjemność wystartować na Mistrzostwach Europy i założyć koszulkę z „Orzełkiem”! Do samego udziału namówił mnie Marcin Lachowicz. Cieszę się ze względu na zdobycie nowego doświadczenia, z miejsca również. Co do poziomu, niestety rywale byli dużo mocniejsi. Tym bardziej doceniam tych, z kadry reprezentacji Polski, którzy wywalczyli medale.
Masz może jakiegoś idola ze świata armwrestlingu, na którym się wzorujesz i dlaczego?
Marcin Bień: Nie mam takiego stricte idola, na którym się wzoruję. Natomiast jest wielu zawodników, którzy swoją wszechstronnością, siłą, wolą walki, zachowaniem przy stole imponują. Osobiście szanuję, cenię wszystkich zawodników, którzy są w tym sporcie już od wielu lat, ponieważ to oni tworzą armwrestling.
Jaką ze swoich walk najbardziej wspominasz i dlaczego?
Marcin Bień: Zazwyczaj nie rozpamiętuję swoich walk, a raczej na bieżąco staram się je analizować. Na pewno pamiętam walkę z Piotrkiem Szczerbą na Mistrzostwach Polski. Tutaj biorę poprawkę na to, że Piotrek nie był w życiowej formie, a raczej „wracał” do rywalizacji po przerwie. Nie mniej jednak, dzięki wygranej z zawodnikiem będącym bardziej utytułowanym i doświadczonym ode mnie, udało się zdobyć medal na MP.
Nie ukrywam, że wszyscy w klubie liczyli na Twój udany start na Pucharze Polski, co się wydarzyło, że Cię tam zabrakło?
Marcin Bień: Do Pucharu Polski przygotowywałem się wspólnie z Karolem Rosłonem. Niestety tuż przed PP miałem wypadek i trochę się „połamałem”, więc zamiast zawodów pojawiły się gips, a następnie rehabilitacja.
W Grudziądzu udało ci się wygrać kategorie służb mundurowych, czy możesz nam powiedzieć czym zajmujesz się na co dzień?
Marcin Bień: Na co dzień jestem funkcjonariuszem Straży Granicznej. Zajmuje się głównie kontrolą pracy cudzoziemców w Polsce. Jest to ciekawa, aczkolwiek wymagająca „działka” w mojej formacji.
Jak wygląda twoja obecna forma i jakie są Twoje plany na 2018 rok?
Marcin Bień: Aktualnie „próbuję” wznowić ćwiczenia ogólnorozwojowe. Jestem dobrej myśli i liczę na to, że w bieżącym roku uda mi się wystartować w zawodach. Nie myślę o medalach, skupię się na treningu i dam z siebie wszystko, a „co będzie, stół pokaże”!
Jakie dasz rady zawodnikom, którzy chcą osiągnąć sukces w tym sporcie?
Marcin Bień: Myślę, że najważniejszym aspektem będzie tutaj „trafienia pod skrzydła” bardziej doświadczonych zawodników. Zdobycie niezbędnej bazy treningowej, właściwej techniki, wyeliminowanie błędów, złych nawyków przy stole w mojej ocenie może przynieść wymierny efekt. By wygrywać na pewno potrzeba systematyczności w treningu, samodyscypliny, umiejętności wykorzystywania wykonywanych ćwiczeń przy stole. W dalszym etapie kluczowe mogą okazać się wszechstronność, szybkość, wytrzymałość, kontrola dłoni przeciwnika oraz umiejętność „narzucenia” swojego stylu walki przy stole.
Paweł Gawenda: Dziękuję za rozmowę!
Marcin Bień: Dziękuję również za rozmowę!
Wiek: 29 lat
Kategoria wagowa: 95kg-100kg
Styl walki: Różnorodny
Biceps: 45-47cm
archiwum >>>
Specyfika kontroli antydopingowej zawodników niepełnosprawnych
I Puchar Olimpik Park Fitness Klub
Angelo Varchetta o przygotowaniach do „Supermatch in Italy”
Plamen Dimitrov: „Formę mam taką, jak zawsze!”