Moje pierwsze pytanie do Marcina Lachowicza, po powrocie z Międzynarodowego Pucharu Polski w Jastrzębiej Górze brzmiało po prostu tak! Zapraszam! UWAGA! Ten tekst przeczytasz w 4 minuty. Warto! ()
PeSzy: Panie Trenerze, Prezesie, Mecenasie, powiedz, proszę, czy podczas Pucharu nie miałeś może ochoty, żeby wyjść do stołu i „pozamiatać”?
Marcin Lachowicz, którego, mam nadzieję, wszyscy znacie, odpowiedział:
Co innego podpowiadało serce, a co innego rozsądek. (uśmiech) Czy brakuje mi adrenaliny i emocji przy stole? Na pewno!! Zawsze byłem wojownikiem i nigdy nie przestaje się być „wilkiem” w tym sporcie. Szczególnie, jak się jest z nim związanym tak intensywnie, jak ja. Od.... 20 lat. Czy miałem ochotę powalczyć?
PeSzy: No właśnie, no właśnie. Mów!
Marcin: Domniemywam, że mógłbym mieć szanse zajść całkiem wysoko. Kiedy wpadam (raz na miesiąc) na siłownię, sprawdzam siłę moich zawodników i jeszcze wstydu nie ma! A co do rozsądku, to od dawna borykam się z poważną kontuzją, która od wielu lat uniemożliwia mi trening, a przygotowania to dla mnie okres wyjęty z życiorysu pod względem snu itd... Tym samym postanowiłem, że dopóki nie zrobię skomplikowanej operacji, która jest obarczona w pewnym stopniu ryzykiem, nie dam się namówić na starty w poważanych zawodach.
PeSzy: Przejdźmy do innego tematu. Pamiętasz – oczywiście – swoją Vendettę z Kamilem. Czy przeczuwałeś, że oglądanie tej walki może być „inspiracją” dla nowych zawodników? Nawiązuję oczywiście do Wojtka Jabłeckiego i artykułu z armpower.net
Marcin: Moja walka z Kamilem była świetną promocją naszego sportu. Miesiące poprzedzające były istną mieszanką wybuchową, która dostarczyła kibicom wiele emocji oraz zabawnych materiałów. Przede wszystkim mocno rozruszała armwrestlingową brać!
Myślę, że ta medialna otoczka mogła przyciągnąć nowych ludzi do sportu. Tym samym nie pozostaje nic innego, jak tylko się cieszyć. Jeżeli chodzi o Wojtka, to zaczęliśmy współpracę znacznie później.
PeSzy: Wiem, ale warto tu zauważyć zjawisko nieco inne, niż zwykle. Zazwyczaj to trener „łowi” zawodnika. A w tym przypadku to zawodnik wypatrzył sobie trenera.
Marcin: Tak naprawdę poważnie zaczęliśmy wspólnie pracować nad jego sukcesem od roku. A czy ta walka spowodowała, że postanowił mi zaufać jako trenerowi? To już nie do mnie pytanie.
PeSzy: Jak widzisz przyszłą karierę Wojtka? Ma niespotykane parametry. Co można z nimi zrobić?
Marcin: Nasza współpraca ma szczególny charakter. Tak naprawdę widziałem go na żywo po raz pierwszy w ten weekend. Mamy jednak bardzo częsty kontakt ze sobą, a ja jestem niemalże na każdym jego treningu. Nagrywa mi kolejne serie i ćwiczenia, a ja staram się na bieżąco korygować błędy, jakie popełnia w przygotowanym dla niego treningu i naturalnie optymalizować warunki, które posiada. Dostrzegłem w nim wiele cech przyszłego MISTRZA, stąd z taką pasją staram się budować jego formę.
Zarówno fizyczną, jak i mentalną, bo ta wbrew pozorom jest równie ważna w naszym sporcie. Dlatego stałem się nijako nie tylko trenerem, ale i „starszym bratem” dla Wojtka.
Co do jego możliwości...
Ma świetne warunki i potrafi słuchać, a przy tym nie szuka wymówek i ciężko pracuje na cel, który sobie założył. Dlatego jestem dumny z jego występu na Pucharze Polski i, mimo że ostatecznie nie wygrał wszystkiego, co możliwe. Zrobił kawał dobrej roboty, a zabrakło mu tak naprawdę trochę doświadczenia tego dnia.
PeSzy: Słuchając Twojej wypowiedzi kusi mnie, aby o coś zapytać. Jako trener Alexa i Wojtka, jak porównasz tych zawodników?
Marcin: Dosyć trudno mi tutaj porównywać, gdyż wkroczyli oni w trening ze mną na zupełnie innym etapie. Alex potrafił walczyć już w Ukrainie z najlepszymi, ale jednocześnie posiadał wiele słabości i robił wiele błędów, które potrafiły doprowadzić do przegranej z dużo słabszymi zawodnikami.
Alex z całą pewnością był mocniejszy ogólnorozwojowo, jako były strongmen miał świetną bazę. Wojtek natomiast jest dużo wszechstronniejszym zawodnikiem. Potrafi walczyć w każdej płaszczyźnie, co sprawia, że jest dużo bardziej uniwersalny. Pozostałe porównania pozostawię już dla siebie... Tak czy inaczej, uważam, że obydwaj są w stanie osiągnąć absolutne wyżyny w armwrestlingu, w czym będę ich gorąco dopingował.
PeSzy: Wychodzi na to, że jesteś „łowcą talentów”, ale chyba przyznałem to miano Grochowskiemu. Za Julię Tarasek. Ale nie pamiętam. Czy między Tobą a Mariuszem Grochowskim jest trenerska rywalizacja?
Marcin: Nie wiem Piotrze nic o nominacjach i tytułach łowcy talentów.
PeSzy: Przypomniało mi się! To ja – sam sobie przyznałem ten tytuł, przypomnę artykuł.
Marcin: Mariusz jest moim serdecznym przyjacielem od wielu lat. Mamy nawet wspólne rytuały, o których wiemy tylko MY. Czy jest między nami rywalizacja? Wychowaliśmy tak wielu świetnych zawodników, że setki razy byliśmy po przeciwnych stronach narożnika. Mamy do siebie jednak ogromną sympatię i nawet jak sobie coś złośliwie docinamy, darzymy się ogromnym szacunkiem i rywalizacja między nami ma tylko i wyłącznie zdrowo
sportowy charakter!.
PeSzy: Jeszcze poproszę o kilka zdań na temat Pucharu 2022.
Marcin: Cóż mogę powiedzieć. Nastały trudne społecznie i gospodarczo czasy co, miało niewątpliwie wpływ na małą frekwencję zawodników. Było wiele widowiskowych walk i nowych twarzy, z czego należy się tylko cieszyć. Jak zwykle organizacja stała na najwyższym poziomie. Na kongresie przegłosowano kilka zmian, które pozytywnie wpłyną na dalszy los naszej dyscypliny w Polsce.
PeSzy: Bardzo dziękuję za rozmowę!
Marcin: Dziękuję również. Z tej okazji chciałem wszystkich pozdrowić i życzyć im wytrwałości i mocnego charakteru. To główne cechy, aby zostać mistrzem w ARM!!! Do zobaczenia na zawodach!!!
archiwum >>>
Zdobywcy Pucharu: Elkhan Sheidaiev
HAPPY BIRTHDAY IGOR!
Mikołaj na Turnieju!
Wojciech Jabłecki „HIGHTOWER”