Najpierw krótki wstęp. Lubię się odwoływać do poprzednich materiałów i teraz zacytuję kilka zdań z wywiadu, jaki z naszym zawodnikiem przeprowadził Łukasz Tlołka (z cyklu: Między nami Samsonami). Rozmowa z 07.06.2022. Padło tam pytanie: „Jak to jest być najlepszym w Europie?” ()
Banalne pytanie? Chyba nie, bo mało kto może zostać Mistrzem Europy. Kolejne pytanie o ewentualny udział w Mistrzostwach Świata (wtedy we Francji). Radek wtedy szukał sponsorów. Pojawił się w tym materiale apel do potencjalnych sponsorów. Minęło trochę czasu... Udała się wyprawa do Malezji, ukoronowana zdobyciem miejsc, co prawda nie na podium, ale blisko.
Z racji odległości, z racji egzotyki, wyprawa na M. Świata IFA była dla wielu zawodników właśnie przygodą życia. Nie tylko dla juniorów, nie tylko dla Grand, dla wszystkich. To nie były zwyczajne zawody, bo trzeba było ogarnąć logistykę, kasę, aklimatyzację. Jedni wrócili wygrani, inni pokonani, a niejako „pośrodku” ci, którzy byli blisko podium, ale czegoś zabrakło.
Radek Waltar na zimno mówi o tym starcie. Zapraszam!
Radosław Waltar:
Cześć, dla mnie i wielu innych Malezja była przygodą życia, która wymagała długotrwałych przygotowań i starannej organizacji. Z mojej strony te czynniki odegrały kluczową rolę, począwszy od samego wyjazdu, przez cały proces zbijania wagi (łącznie 7 kg), aż po stres, który szczególnie odczułem pierwszego dnia startów. Jeśli chodzi o walki, śmiało mogę powiedzieć, że w kategorii juniorskiej jeszcze nigdy nie zderzyłem się z tak wysokim poziomem i cieszy mnie ten fakt.
Bywały szybkie zwycięstwa, jak i jeszcze szybsze porażki, ale również walki zacięte, trwające długo i utrzymane na wyrównanym poziomie. To właśnie takie walki stanowią dla mnie cenną lekcję i dzięki nim mogę powiedzieć, że jestem z siebie zadowolony. Mistrzostwa Świata w Malezji były dla mnie ostatnią okazją do rywalizacji w kategorii juniorskiej. Teraz, na chłodno, mogę powiedzieć, że byłem na nie przygotowany w pełni moich możliwości. Wiem, co wymaga poprawy, na czym powinienem się skupić i nad czym muszę ciężko pracować. Staram się konsekwentnie zbierać doświadczenie i jestem wdzięczny za to, że miałem możliwość rywalizacji na tak wysokim poziomie i w takim miejscu.
No i tu czas na podziękowanie sponsorom. Do tego przyłączamy się, jako armpower.net Dziękujemy!
Radek:
W armwrestlingu można powiedzieć, że znalazłem się przypadkiem. Chciałem spędzić czas z kumplem, który akurat w tym czasie miał trening armwrestlingu w klubie Samson Marklowice. Zupełnie nie wiedziałem, co to za dyscyplina, mimo to wpadłem razem z nim spróbować ten jeden raz, drugi, trzeci... tak już mija ósmy rok.
archiwum >>>
Boguś Zdanowski: Lubię wyzwania!
Program Rotary Klub w Czerkasach!
DAN PLEXMAN: 13%
Maestro, Ready Go!!!