W ubiegłym roku, we wrześniowym terminie, orawski pas założył Andrey Pushkar. Rok drugi (2012) i lipcowy, na stałe już wpisany do kalendarza termin ORAWA ARMWRESTLING CHALLENGE, przyniósł sukces Piotrowi Szczerbie. Pas już ozdobił ścianę sławy w domu zawodnika. Przeczytajcie jego relację o tym wspaniałym turnieju. ()
Piotr, co było twoją mocną stroną w tych starciach?
Piotr Szczerba: Moją mocną stroną na pewno, jak zawsze, była psychika i nastawienie tuż przed samym startem.
Wiem, widziałem, potwierdzam. Czy szykowałeś się specjalnie pod te zawody?
Piotr: Jeśli chodzi o przygotowanie do zawodów - trenuję do rosyjskiego turnieju A1 i nie przerywałem treningów przed Orawą. Miałem obawy, czy brak odpoczynku nie przeszkodzi mi w nawiązaniu walki. Jednak w Jabłonce okazało się, że posiadałem wystarczająco dużo siły, aby wygrać.
Wiedziałeś mniej więcej, kto weźmie udział. Szukałeś sposobów na konkretnych rywali?
Piotr: Nie przygotowywałem się pod żadnego konkretnego zawodnika. Mój trening skoncentrowałem na najsłabszych punktach, które mam zamiar ciągle wzmacniać.
Jak się czujesz w roli posiadacza orawskiego pasa?
Piotr: To dla mnie bardzo znaczący sukces, ponieważ tę kategorię w tamtym roku zwyciężył nie, kto inny, jak Andrey Pushkar. Miło być jego następcą. Obsada tegorocznych zawodów była równie ciężka. W kategorii OPEN PRESTIGE wystartowało kilku reprezentantów Polski i Czech, których widzieliśmy na ME w Gdańsku. Znaleźli się również medaliści jak i zawodnicy, którzy uplasowali się zaraz za podium ME, a wiec jestem baaaaardzo zadowolony!
Jakie masz teraz plany?
Piotr: Jeśli chodzi o najbliższe plany zamierzam wznowić treningi pod koniec tygodnia, na razie moja ręka jest jeszcze nadciągnięta. W tym roku jest jeszcze kilka imprez na których bardzo chce wystartować.
Mam na myśli: A1, turniej LION we Lwowie, Arnold Classic w Madrycie, Puchar Polski i być może NEMIROFF (jeśli organizator mnie zaprosi).
Patrzyłeś uważnie na Vendettę pomiędzy Mariuszem Grochowskim i Janem Germanusem. Jakie wrażenia?
Piotr: Zawsze uważałem z Mariusz jest zawodnikiem którego stać na bardzo dużo, lecz w walkach o duża stawkę niestety zawsze coś mu przeszkadzało w zwycięstwie. W minioną sobotę udowodnił, że jest w stanie wygrywać z najlepszymi i życzę mu aby z taką łatwością wygrywał na mistrzostwach świata.
Jeszcze kilka słów poproszę…
Piotr: Chciałbym jeszcze raz podziękować Kubie oraz wszystkim osobom które dołożyły swoje przysłowiowe dwa grosze do organizacji tych zawodów ponieważ: ich poziom był niezwykle wysoki; organizacja była wyśmienita. Po prostu - nie pozostaje mi nic innego, jak tylko doczekać się upragnionego Pucharu Polski w górach!
No to jeszcze coś o kulisach…
Piotr: Dobrze! Duże znaczenie miał też wpływ… nocnej rozmowy, przed rozpoczęciem zawodów…
Chyba, o ile pamiętam, była pełnia księżyca?
Piotr: Było niesamowicie cicho i pięknie…
Był też jakiś rodzaj zakładów?
Piotr: Grześ wkręcił mnie, mówiąc że postawił sporo kasy na moją wygraną… Więc się postarałem!
Piotr, na moskiewskim A1 już nie będzie pełni księżyca…
Piotr: Wiem, a do tego muszę jeszcze kupić nowe, ciemne okulary, bo te z Jabłonki „poległy” w boju.
Jeszcze jedno: żadne relacje, żadne wywiady spisane nawet najdokładniej – nie oddadzą tych emocji, które wrzały na scenie Domu Kultury w Jabłonce!
PeSz
archiwum >>>
Międzychód, mówią rywale! Patryk i Łukasz – bohaterowie Walki Wieczoru!
PRZETRENOWANIE – ODPOCZYNEK – SUKCES!
Pierwsze karty "Armfight #43 - Vendettа in Vegas" odkryte!
Dlaczego Europie nie udał się podbój Ameryki?