Language
/ Kontakt /

Jak to robią w Piasecznie... >>>

Jak to robią w Piasecznie... # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

Piaseczno każdy zna. Klub armwrestlingu pod nazwą „Armfight Piaseczno” powstał 17 lat temu. Założycielem, zawodnikiem, prezesem i trenerem w klubie jest Marcin Lachowicz, znany wam na pewno z międzynarodowych turniejów profesjonalnych (na przykład Złoty Tur) oraz amatorskich rangi mistrzostw Europy i Świata. Od dwóch kadencji wiceprezydent Federacji Armwrestling Polska. ()

Marcin to jedna z tych barwnych postaci polskiego i międzynarodowego armwrestlingu, bez którego byłoby nam smutno, jak wiecie w czym. Z każdej ze swoich walk robi radosne i pełne napięcia „show”, często dyskutuje z sędziami i rywalami. Czasem można podejrzewać, że jest młodszym bratem wielkiego tenisisty Ilie Năstase...

Jak to robią w Piasecznie?

Na XXI Mistrzostwach Polski Armfight Piaseczno zajął piąte miejsce w klasyfikacji drużynowej generalnej. Od lat plasuje się w czołówce rywalizacji. Przejdźmy więc do szczegółów!

Niespodzianką tegorocznych M. P. było zdobycie drugiego miejsca (kat. 105 kg, lewa ręka) przez Bogusia Zdanowskiego. Zawodnika, który niedawno trenuje w Armfight. Jego wygrana z Jakubem Janczy – zawodnikiem i trenerem wspomnianych „Niedźwiedzi” była na tyle sensacyjna, że obaj panowie umówili się na Vendettę. Wygrał Boguś 4:2 i od tego zacznę naszą rozmową z trenerem Marcinem Lachowiczem.

Zapraszam!

PeSzy: Marcin, czy można mówić o specyficznej „szkole armwrestlingu” właśnie w twoim klubie?

Marcin Lachowicz: Zapewne coś w tym jest. O ile mi wiadomo, żaden z polskich klubów nie ma w swoich szeregach pięciu zawodników, którzy sięgali po tytuł „Najsilniejszego Człowieka w Polsce”… Jestem ogromnie szczęśliwy i dumny, że przez okres 17 lat istnienia klubu wychowało się w nim tak wielu utytułowanych zawodników.

PeSzy: Na czym polega specyfika tego klubu, tej „szkoły”?

Marcin Lachowicz: W teamie zawsze staramy się sobie pomagać, nabytą przez lata wiedzę przekazujemy młodym adeptom. Myślę, że to mocno procentuje, że już na początku drogi zawodnicy nie popełniają zbyt wielu błędów treningowych i są, dzięki temu w stanie szybciej się rozwijać. W klubie jest wielu mistrzów kraju, jak i turniejów międzynarodowych. Podpatrywanie ich w środowisku naturalnym, jak i rzetelnie rozpisany trening może być właśnie tym złotym środkiem do sukcesu.

PeSzy: Powiedz o transferach. Pytam o to, przede wszystkim z powodu spektakularnego transferu Bogusia Zdanowskiego.

Marcin Lachowicz: Każdy z transferów jest inny, więc trudno tutaj o szablon. Wspomniany Boguś Zdanowski tak naprawdę już od długiego czasu przed zmianą barw klubowych, przyjeżdżał do nas na treningi. Złoty Tur Gdynia był dla niego klubem bardziej na papierze niż miejscem, w którym trenował. Przeprowadził się do Warszawy i naturalną koleją rzeczy była przynależność do najlepszego klubu w tym rejonie. Pracujemy wspólnie z Bogusiem od niedawna, staram mu się wpajać pewną filozofię, w stosunku do której na początku mocno się buntował/ On „zajeżdżał” swoje ręce, myślę jednak, że już nieco mi zaufał i zobaczył, że nie tędy droga. To zaczęło dawać mu wymierne efekty przy stole.

Grzesiek Grębski sam zgłosił się do mnie z prośbą o pomoc w przygotowaniach, deklarując przy tym zmianę barw. Nasza współpraca polega głównie na konsultacjach i mojej pomocy na zawodach, ale jak widać po turniejach, Grzesiek cały czas robi postępy, z czego się bardzo cieszę.

Transfery zawodników ze Świebodzina oraz Kościana były wynikiem seminarium, na który chłopaki mnie zaprosili. Poprosili o pomoc w przygotowaniach i zadeklarowali zmianę barw klubowych. Zaowocowało to spektakularnym tytułem Mistrza Polski zdobytym przez Waldka Nerynga. Myślę zatem, że na przestrzeni lat, chłopaki nie żałują swojej decyzji.

Jasiu Żółciński, mimo że jeszcze nie pokazał się nigdzie w naszych barwach, po prostu odezwał się do mnie, że chciałby do nas dołączyć i móc szlifować swoją formę ze mną oraz Alexem. Myślę, że nic tu dodać, nic ująć.

Oczywiście to nie wszyscy zawodnicy. Niedawno dołączył do nas Maciek Bugajewski i kilku innych młodych zawodników. Nie będę jednak już rozwijał tematu kuluarów pozostałych transferów.

 

PeSzy: Czy – idąc dalej tym tropem – można zaryzykować teorię, że Armfight – jak kiedyś w piłce „pewien klub z Warszawy” – bierze gotowych zawodników i „poprawia” ich, ale za to nie ma „własnych” juniorów?

Marcin Lachowicz: Sądzę, że jest to dosyć niefortunne stwierdzenie. Zawodnicy, którzy do nas dołączają, chcą nabywać wiedzę i trenować z najlepszymi. Gdyby byli „gotowymi” zawodnikami to raczej szlifowaliby formę na podstawie własnych doświadczeń.

Jedynym „gotowym” ukształtowanym zawodnikiem, który do nas dołączył, jest Janek Żółciński, jeden z najbardziej utytułowanych zawodników w Polsce. Reszta zawodników, którzy do nas dołączyli, pomimo wcześniejszych startów, miało ogromne braki w płaszczyznach, tym samym trudno nazwać ich „gotowymi”. A jeżeli chodzi o juniorów, wielu z moich zawodników zdobywało złote krążki na MP czy PP. Nie martwiłbym się zatem o to!

PeSzy: Poproszę więc o taki przegląd – najlepsi obecnie medaliści klubu – wychowani „od dziecka” czy pozyskani?

Marcin Lachowicz: Postaram się na szybko i chronologicznie

Zbyszek Chmielewski – tytuł Najsilniejszego w Polsce przy wadze 78 kg.

Wielokrotny Mistrz Polski. Od chwili powstania klubu w naszych barwach.

Wojtek Waleśko – wychowanek klubu. Mistrz Świata Masters Wielokrotny Mistrz Polski.

Legendarny Konstanty Królik - wychowanek klubu. Mistrz Świata Grand Masters, Wielokrotny Mistrz Polski.

Marcin Skalski - wychowanek klubu, tytuł Najsilniejszego w Polsce. Wielokrotny Mistrz Polski

Marek Majak - wychowanek klubu. Wielokrotny Mistrz Polski

Michał Węglicki – po jego debiucie w amatorskim turnieju, przystąpił do naszego klubu i święci w nim triumfy do dzisiaj. Tytuły Najsilniejszego w Polsce. Wielokrotny Mistrz Polski, srebrny medalista Pucharu Świata

Alex Kurdecha – wielokrotny zdobywca Tytułu Najsilniejszego człowieka w Polsce, Wielokrotny Mistrz Polski, medalista Pucharu Świata, Finalista TOP 8. Jedne zawody w barwach Złotego Tura, przynależność jedynie formalna.

Jan Żółciński – wspominałem już powyżej.

Oczywiści mógłbym wymieniać wielu moich utytułowanych zawodników, ale myślę, że ta grupa daje obraz potencjału, jaki reprezentują moi zawodnicy.

PeSzy: Kolejno – na pierwszy rzut oka wydaje się, że najwięcej zawodników Piaseczno ma w kategoriach ciężkich. Czy to tylko pozornie?

PeSzy: Kluczowa sprawa do Pana Trenera. Alex Kurdecha - chyba najbardziej „dołożyłeś” się do sukcesów Alexa. Jak sam oceniasz swoją rolę w trenowaniu tego zawodnika?

Marcin Lachowicz: Praca z Alexem to ciężki kawałek chleba: Trenujemy wspólnie od lat i jeszcze nie zdarzyło się, żeby wykonał wszystkie ćwiczenia, które mu zaleciłem. Alex jest świadomym i inteligentnym zawodnikiem. Ja stworzyłem u niego „kręgosłup” armwrestlera, dostosowując do niego ćwiczenia, niwelujące jego słabości. Z czasem wypracował on jednak swój styl. Tym samym cześć ćwiczeń, które lubi wykonuje tak, jak ja. A te, za którymi nie przepada, zamienia swoimi autorskimi pomysłami. Cały czas jednak wspomina, że pewniej czuje się, mając mnie w swoim narożniku podczas walk. Służę mu tym samym swoją pomocą i 19-letnim doświadczeniem zawodnika i trenera.

PeSzy: Można już mówić o twojej „szkole”, „metodzie” treningowej? Zdradź proszę, na ile możesz, na czym ona polega?

Marcin Lachowicz: Kiedyś moja „szkoła” opierała się głównie na bardzo ciężkim treningu, który wytrzymywali tylko najsilniejsi i posiadający mocną psychikę. Zapewne przewijająca się między seriami ksywa „Dr. Mengele” skądś się wzięła. Teraz jest to głównie kompendium wiedzy, którym dysponują nasi mistrzowie, dzieląc się nią ze „świeżakami”. W armwrestlingu więcej nie znaczy lepiej, ale aby to zrozumieć potrzeba trochę czasu.

PeSzy: Atmosfera w grupie... Wiem, widziałem jaką fajną stanowicie paczkę. No ale większość naszych klubów to fajne paki fanatyków więc w tym też chyba nie leży klucz.

Marcin Lachowicz: Cóż mam powiedzieć… Nie mnie oceniać, ale faktem jest, że chyba nigdzie w Polsce nie ma tak wielu pierwiastków humoru i dystansu do siebie w przeliczeniu na kilogram ciała!

PeSzy: Panie Trenerze! Na ile czujne i precyzyjne jest twoje trenerskie oko?

Marcin Lachowicz: Moim zadaniem na treningach, jest przekazywanie wiedzy oraz poprawa błędów, które samoczynnie występują nawet u utytułowanych zawodników. A czy precyzyjne i czujne to już nie jest pytanie do mnie.

PeSzy: Czy w 100 procentach, patrząc na zawodnika, powiesz „z niego będzie Mistrz” czy jednak zdarza się pomylić?

Marcin Lachowicz: Nigdy nie pokusiłbym się o stwierdzenie, że ktoś zostanie na 100% mistrzem. Przez mój klub przewinęły się setki zawodników, którzy niejednokrotnie mieli doskonałe predyspozycje, do tego, aby stać się w przyszłości mistrzem. Zabrakło im jednak niekiedy psychiki i wytrwałości. Z całą pewnością, jestem w stanie powiedzieć, czy ktoś ma predyspozycje, chwytając za jego dłoń i patrząc, na ile szybko przyswaja wiedzę, którą mu przekazuje. Do określenia go jednak jako przyszłego mistrza, jest jeszcze daleka droga.

PeSzy: Czy zdarzyło się tobie powiedzieć zawodnikowi: z ciebie nic nie będzie, idź trenować szachy?

Marcin Lachowicz: Nigdy nie miało to miejsca. Trenowało u mnie wielu zawodników, w stosunku, do których zdawałem sobie sprawę, że dojdą do pewnego momentu i trudno im będzie przeskoczyć poziom wyżej. Każdy miał jednak szanse treningu i czerpania przyjemności z tego, co lubi i daje mu to satysfakcje.

PeSzy: Na koniec pytanie o zawodniczki w klubie. Niewiele ich jest...

Marcin Lachowicz: Nasz klub reprezentuje Katarzyna Martellacci, która na ostatnich Mistrzostwach Polski zdobyła 4 złote medale (kat. masters i senior). Kaśkę prowadzi nasz Mistrz Świata Wojtek Waleśko. Ja jedynie sporadycznie służę jej radą i sugestiami, co można poprawić w treningu. Jak więc widać mamy rodzynka, ale za to najwyższej klasy.

 

PeSzy: Tu dodam skromnie, że to ja „odkryłem” Katarzynę jakiś czas temu na amatorskich zawodach.

LINK Marcin, dziękuję za rozmowę i życzę tobie i klubowi sukcesów, zdrowia i poczucia humoru, z którego i tak już słyniecie.

Marcin Lachowicz: Dziękuję, pozdrawiam wszystkich miłośników naszego sportu!

archiwum >>>

Language